Indeksy obliczane przez jego bank wskazują, że od początku roku premia za ryzyko związane z zakupem amerykańskich obligacji korporacyjnych o ratingach klasy inwestycyjnej spadła o 0,5 pkt proc., do 1,7 proc. Analitycy BofA Merrill Lynch spodziewają się, że dzięki zwiększonym zakupom dokonywanym przez europejskich i azjatyckich inwestorów premia ta może spaść do końca roku do 1,5 proc.
Wzrost zainteresowania inwestorów amerykańskimi obligacjami korporacyjnymi to w dużym stopniu skutek polityki prowadzonej przez banki centralne. Zarówno Bank Japonii, jak i Europejski Bank Centralny wprowadzały w ostatnich miesiącach negatywne stopy depozytowe. Realizowane przez nie programy QE przyczyniły się zaś do tego, że rentowność obligacji wielu państw spadła poniżej zera. Obligacje z ujemną rentownością z rynków całego świata są warte obecnie aż 8 bln USD. Negatywne rentowności mają m.in. japońskie papiery dziesięcioletnie. To skłania inwestorów do poszukiwania aktywów, które wciąż mają dosyć dobrą rentowność, a przy tym są stosunkowo bezpieczne.
– Prezes EBC Mario Draghi zmusił mnie swoją polityką do rozglądania się za zagranicznymi aktywami, które nie są denominowane w euro. Potencjalna stopa zwrotu jest wyższa w USA – przyznaje James Tomlins, zarządzający w londyńskim funduszu M&G Investments.
– Obligacje korporacyjne stały się bardziej atrakcyjne. Japońscy inwestorzy kupują obligacje spółek, których marki rozpoznają, takich jak Coca-Cola – uważa Masato Mishina, zarządzający z Nikko Asset Management.
Dane Rezerwy Federalnej wskazują, że na koniec czwartego kwartału 2015 r. 32 proc. amerykańskich obligacji korporacyjnych (których cały rynek jest wart 9,46 bln USD) znajdowało się w rękach inwestorów zagranicznych. Odsetek ten był o 9 pkt proc. wyższy niż w 2009 r. i można się spodziewać, że wzrośnie w 2016 r. – Dla globalnych inwestorów zainteresowanych aktywami z ratingami klasy inwestycyjnej liczą się teraz jedynie amerykańskie obligacje korporacyjne – przekonuje Mikkelsen.