Indeks Bovespa rozgrzany przez polityczne emocje

Akcje z giełdy w Sao Paulo, brazylijskie obligacje i waluta są jednymi z najszybciej zyskujących aktywów w tym roku. Analitycy wskazują jednak, że nie ma podstaw, by rynkowa euforia trwała długo.

Publikacja: 27.04.2016 15:18

Brazylijski wiceprezydent Michel Temer zbliża się do szczytu kariery. Impeachment Dilmy Rousseff moż

Brazylijski wiceprezydent Michel Temer zbliża się do szczytu kariery. Impeachment Dilmy Rousseff może sprawić, że to on zostanie prezydentem aż do wyborów w 2018 r. Problem w tym, że jemu również może grozić odwołanie.

Foto: Archiwum

Mimo że Brazylia jest pogrążona w głębokim kryzysie gospodarczym i politycznym, to Bovespa, główny indeks giełdy w Sao Paulo, zyskała od początku roku ponad 20 proc. Od dołka ze stycznia wzrosła zaś o ponad 40 proc. Real brazylijski zyskał przez ostatnie trzy miesiące 12 proc. wobec dolara, odrabiając blisko połowę strat poniesionych w zeszłym roku. Brazylia w ciągu kilku tygodni przestała być toksycznym rynkiem i znów stała się ulubieńcem spekulantów. Pomogło jej odbicie na rynkach surowców, a także... kryzys polityczny.

17 kwietnia izba niższa brazylijskiego parlamentu rozpoczęła procedurę odwołania niepopularnej socjalistycznej prezydent Dilmy Rousseff. Teraz sprawa trafi do Senatu, w którym większość mają przeciwnicy pani prezydent. Do połowy maja musi on zwykłą większością głosów zdecydować o tymczasowym odsunięciu jej ze stanowiska. P.o. prezydentem zostanie wiceprezydent Michel Temer – polityk lubiany przez środowiska biznesowe. W ciągu 180 dni Senat będzie musiał osądzić Rousseff i będzie mógł dwoma trzecimi głosów zdecydować ostatecznie o jej impeachmencie. Wówczas Temer będzie prezydentem aż do wyborów w 2018 r. Scenariusz skomplikowany i niepozbawiony politycznych mielizn, ale pożądany przez inwestorów i napędzający szaloną hossę.

Kryminalna polityka

Choć obecnie inwestorzy rzucają się na brazylijskie aktywa jak na świeże bułeczki, to później mogą być rozczarowani. Wyczekiwana przez nich zmiana polityczna może być bowiem zastąpieniem jednej skorumpowanej ekipy drugą. Rousseff jest oficjalnie odwoływana za to, że jej administracja posłużyła się księgowymi manipulacjami i pożyczkami z państwowych banków, by na papierze zmniejszyć wydatki rządu w latach 2014 i 2015. Podobnych budżetowych sztuczek chwytały się również poprzednie ekipy rządzące, ale na pani prezydent ciążą o wiele poważniejsze podejrzenia. Przede wszystkim związane ze śledztwem „Lava Joto" („Myjnia samochodowa"), czyli wielką aferą korupcyjną w państwowym koncernie naftowym Petrobras. Rousseff była przewodniczącą rady dyrektorów tego energetycznego molocha w czasie, gdy dochodziło tam do przekrętów na wielką skalę – przede wszystkim oszustw w zamówieniach i wyprowadzaniu pieniędzy na kampanię wyborczą rządzącej Partii Pracujących. W sprawie tej został w marcu zatrzymany i przesłuchany Luis Inacio Lula da Silva, prezydent w latach 2003–2011 i zarazem mentor polityczny Rousseff. Afera ta nie ogranicza się jednak do obecnej ekipy. Skazany na 19 lat więzienia Marcelo Odebrecht, prezes największej brazylijskiej firmy budowlanej Odebrecht, zeznał, że łapówki brali politycy niemal wszystkich opcji, w tym przywódca opozycji Aecio Neves. Spośród 594 deputowanych parlamentu 271 ma zarzuty korupcyjne. Przewodniczący izby niższej, człowiek, który zainicjował procedurę impeachmentu, Eduardo Cunha jest oskarżony o przyjęcie 40 mln USD łapówek w aferze Petrobrasu. Wiceprezydent Temer ma zaś zarzuty defraudacji przy handlu etanolem. O ile 61 proc. Brazylijczyków chce odwołania Rousseff, o tyle 58 proc. chce impeachmentu Temera. Odwołanie wiceprezydenta oznaczałoby jednak, że prezydentem zostałby skorumpowany Cunha.

Skąd więc ta cała rynkowa euforia? Bo rządy Rousseff są oceniane fatalnie i sam cień szans na zmianę wprawia inwestorów w dobry nastrój. PKB Brazylii spadł w 2015 r. o 3,8 proc., a prognozy analityków mówią, że w tym roku też może się skurczyć o 3,8 proc. Najgłębszej recesji od lat 30. XX w. towarzyszy inflacja przekraczająca 9 proc. Deficyt finansów publicznych zwiększył się zaś z 3 proc. PKB w 2013 r. do 10,4 proc. PKB w 2015 r. Temer jest postrzegany jako polityk, który lepiej walczyłby z kryzysem. Jego partia PMDB niedawno zerwała koalicję z rządzącą Partią Pracujących i chce m.in. ograniczyć wydatki rządowe. Do mediów przeciekła taśma, na której Temer mówi na zamkniętym spotkaniu, że chciałby zwiększyć rolę sektora prywatnego w gospodarce. To sprawia, że jest postrzegany jako polityk probiznesowy i mogący naprawić finanse publiczne Brazylii.

Wielu analityków pozostaje jednak sceptykami. – By podtrzymać zwyżki na rynkach, nowy rząd musiałby pokazać, że ma plan naprawy finansów publicznych oraz ożywienia gospodarki. W pewnym momencie rynek będzie musiał się skupić na tym, co trzeba zrobić i co zostało już zrobione – twierdzi Denise Prime, zarządzająca z londyńskiego funduszu GAM UK.

– Teraz wszystko będzie zależało od nominacji do nowej ekipy gospodarczej i zapowiedzi dotyczących konkretnej polityki. Potrzeba ekipy ekonomicznej z wystarczającą wiarygodnością oraz mającej szanse na sukces we wdrażaniu reform – uważa Alejo Czerwonko, strateg z UBS Wealth Management.

Niepewne perspektywy

Jeśli nawet nowa ekipa rządząca w Brazylii przedstawi program reform, który zadowoli inwestorów, nie musi to oznaczać, że rynkowa euforia będzie trwała. Jest bowiem raczej mało prawdopodobne, by Brazylia szybko wyszła z kryzysu gospodarczego.

– Bieżący rok rozpoczynaliśmy w otoczeniu bardzo słabych wskaźników makroekonomicznych, tj. wysokiej inflacji, ujemnej dynamiki produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej czy też płac realnych oraz kolejnego kwartalnego spadku PKB przy wysokim poziomie stóp procentowych. W takiej sytuacji nawet niewielki impuls potrafi generować silne odbicia i tak też się stało. Jednakże Brazylia od problemów makroekonomicznych nie ucieknie w ciągu kwartału czy też jednego roku, szczególnie że nie należy zakładać trwałego ruchu wzrostowego na rynkach surowców ze względu na wciąż istniejącą silną nadpodaż w wielu jego segmentach. Oczekiwałbym, że paliwo do dalszego wzrostu może się niedługo wyczerpać, a problemy pozostaną. Mam na myśli również te polityczne, gdyż proces impeachmentu efektywnie sparaliżował ośrodki władzy w ostatnim czasie i stan ten zapewne utrzyma się jeszcze przez pewien czas – mówi „Parkietowi" Sebastian Trojanowski, specjalista ds. strategii inwestycyjnych w TMS Brokers.

– Pierwsze reakcje rynków na impeachment mogą być „bycze". Później jednak, po chwili namysłu, mogą się stać „niedźwiedzie" – przekonuje Bianca Taylor, strateg z amerykańskiego funduszu Loomis Styles & Co.

– Naszym zdaniem rynki brazylijskie mają najlepsze dni za sobą. Przede wszystkim surowce mogą już dać niewiele wsparcia. Prognozujemy, że cena rudy żelaza spadnie w ciągu roku do 45 USD za tonę, a baryłka ropy gatunku Brent będzie kosztowała na koniec roku 45 USD. Co więcej, nawet jeśli prezydent Dilma Rousseff zostanie ostatecznie usunięta ze stanowiska, to nie spodziewamy się łatwego ani nawet efektywnego przejścia do rządów bardziej przyjaznych rynkowi. Kongres jest podzielony, co sprawia, że mało prawdopodobne jest przyjęcie poważnych reform fiskalnych. Co więcej, związki zawodowe, które stanowią kręgosłup rządzącej Partii Pracujących, będą prawdopodobnie mnożyć przeszkody. Nie spodziewamy się więc, by brazylijskie akcje poszły w górę dużo bardziej, i nie zdziwiłoby nas, gdyby w nadchodzących miesiącach real osłabł wobec dolara – wskazuje David Rees, analityk z firmy badawczej Capital Economics.

Z deklaracji czołowych polityków Partii Pracujących wynika, że łatwo nie odda ona władzy, co może wywoływać turbulencje na rynkach. – Walka teraz będzie się toczyła w sądach, na ulicach i w Senacie – zapowiada Jose Guimares, lider Klubu Partii Pracujących w niższej izbie parlamentu. Wspomniana przez niego walka na ulicach może zostać przegrana, wszak tylko 10 proc. Brazylijczyków pozytywnie ocenia rządy Rousseff (na początku kadencji pozytywną opinię o niej miało około 90 proc.), a organizowane przez związki zawodowe i Partię Pracujących demonstracje w jej obronie są o wiele mniejsze niż manifestacje przeciwników. Brazylii może jednak grozić dalsza destabilizacja polityczna. Partie już zaczynają się szykować na wybory prezydenckie w 2018 r., co z kolei raczej nie będzie dobrze służyło finansom publicznym. Wystartować w nich może (o ile nie trafi do więzienia za korupcję) były prezydent Lula da Silva, który jest wciąż bardzo popularny wśród biedniejszych warstw społeczeństwa i może się zmierzyć z również bardzo popularnym prawicowym deputowanym Jairem Bolsonaro, który swój głos za wszczęciem procedury impeachmentu wobec Rousseff zadedykował Carlosowi Brilhante Ustra, pułkownikowi wojskowej bezpieki, który w latach 70. torturował przyszłą panią prezydent. Emocje polityczne będą więc jeszcze przez wiele miesięcy rozgrzane do czerwoności. Giełda już jednak niekoniecznie.

Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi