Wartość kontraktów terminowych na trzech największych chińskich giełdach surowcowych spadła aż o 42 proc. od poprzedniego czwartku, kiedy to inwestorzy wydali 1,7 biliona juanów na wszystko- od stali po jajka. Wartość kontraktów, które przeszły z rak do rąk była taka sama jak na całym amerykańskim rynku akcji tego samego dnia.
Giełdy w Państwie Środka, największego konsumenta surowców na świecie, ogarnęła gorączka podobna do tej , która w minionym roku ostro windowała kursy akcji, co zakończyło się krachem w rezultacie którego z rynków akcji wyparowało 5 bilionów dolarów. Grający na giełdach surowcowych swoje inwestycje mocno wspomagali kredytem, ale szyki pomieszały im ograniczenia w zakresie lewarowania wprowadzone przez te parkiety oraz ingerencja nadzoru, który zapowiedział, iż podejmie działania zmierzające do zmniejszenia skali zmian cen.
- Aby ograniczyć spekulację podjęto mnóstwo regulacyjnych działań , ale ich długoterminowy wpływ na ten rynek jest niepewny - twierdzi Fan Qingtian, analityk Nanhua Futures Co.. Jego zdaniem krótkoterminowy efekt jest natomiast taki, iż wielu inwestorów znalazło się w tarapatach i próbują wyjść z rynku.
W miniony czwartek wartość transakcji kontraktami terminowymi na Dalian Commodities Exchange, Shanghai Futures Exchange i Zhengzhou Commodities Exchange spadła do 980 miliardów juanów, a wolumen obrotów wyniósł około 24 miliony kontraktów. To wciąż więcej niż rok temu, kiedy z rąk do rak przeszło 16,7 miliona kontraktów o wartości 718 miliardów juanów.
Nadzorcy rynku w tym m. in. China Securities Regulatory Commission są gotowi ograniczyć wahania cen kontraktów na rynkach surowcowych jeśli będzie zbyt duża zmienność, wskazują źródła nieoficjalne.