Mustafa Kemal Ataturk, który przejął władzę na gruzach imperialnej Turcji, postanowił uniezależnić kraj Londynu i Paryża, dlatego zdecydował o utworzeniu banku centralnego zarządzanego przez tureckich finansistów, a nie przez obcych. Swoje oszczędności w to przedsięwzięcie zainwestowały tysiące obywateli.
Obecnie turecki bank centralny jest najbardziej zyskowną spółką akcyjną w kraju. Tylko w 2015 roku jego zysk wyniósł 5,6 miliarda dolarów. Lwią część zarobku zgarnął resort skarbu pozostawiając 6 tys. indywidualnych akcjonariuszy (14 proc. akcji) tylko 140 dolarów.
Potomkowie założycieli banku centralnego potraktowali to jako obrazę rodzin, które odpowiedziały na apel Ataturka o poświęcenie na rzecz kraju pogrążonego w głębokiej recesji. Przywołują argumenty moralne i ekonomiczne za zniesieniem istniejących ograniczeń w kwestii podziału zysku. .
Problem budzi tak wielkie emocje, że chociaż kilka innych banków też ma prywatnych właścicieli, to Turcja może być jedynym państwem wyciskającym z nich nie tylko pieniądze, ale też prawdziwe łzy.
- To sprawa honoru - mówił podczas walnego zgromadzenia Alpay Baydar ocierając łzy. Podkreślał, iż resort skarbu nie ma prawa zabierać tego co należy do inwestorów indywidualnych."