Wtorkowy odczyt CPI to kolejna w ostatnich dniach informacja, która może skłonić Fed do przyspieszenia podwyżek stóp procentowych. W piątek okazało się, że sprzedaż detaliczna w USA zwiększyła się w kwietniu o 1,1 proc. w stosunku do marca, najbardziej od roku. Tego samego dnia Uniwersytet w Michigan podał, że obliczany przez niego wskaźnik nastrojów konsumentów wzrósł w maju do najwyższego poziomu od czerwca ub.r. Z kolei wtorek, oprócz danych o CPI, przyniósł informacje o wzroście produkcji przemysłowej w kwietniu o 0,7 proc., po zwyżce o 0,3 proc. w marcu. To najlepszy odczyt od jesieni 2014 r.
Ta seria danych sugeruje, że gospodarka USA, która od kilku kwartałów hamuje, a w pierwszych trzech miesiącach br. rosła w tempie zaledwie 0,5 proc. rocznie, zaczyna znów nabierać impetu. A czynniki, które dotychczas trzymały inflację w ryzach – przede wszystkim spadek cen paliw – ustępują.
Wpływ tych danych na rynkowe oczekiwania pod adresem Fedu jak dotąd jest umiarkowany. Notowania kontraktów terminowych na główną stopę procentową w USA sugerują, że inwestorzy spodziewają się co najwyżej jednej jej podwyżki w tym roku. Wycenione w tych instrumentach prawdopodobieństwo, że dojdzie do dwóch podwyżek, wzrosło w ciągu tygodnia nieznacznie, z 10 do 16 proc.
Ekonomiści jednak coraz częściej wskazują, że dwie podwyżki są przesądzone, dyskutować można tylko o tym, czy na pierwszą z nich Fed zdecyduje się w czerwcu czy we wrześniu.
– Naszym zdaniem Fed podniesie stopy dwa razy, prawdopodobnie we wrześniu i w grudniu. Ale w gospodarce widać narastającą presję inflacyjną, którą przestają kompensować szoki deflacyjne. Rosnąca inflacja zmusi Fed do przyspieszenia podwyżek stóp w przyszłym roku – ostrzega Steve Murphy, ekonomista z firmy analitycznej Capital Economics. Według niego na koniec 2017 r. główna stopa Fedu znajdzie się w przedziale 2,25–2,50 proc. w porównaniu z 0,25–0,50 proc. obecnie.