Inwestorzy na rynku obligacji przywykli do uwzględniania w swoich modelach takich czynników jak wzrost gospodarczy i inflacja. Mniejsze doświadczenie mają w kwestiach politycznych, a ryzyko polityczne jest obecnie decydujące.
Stratedzy i traderzy podkreślają, iż właściwa wycena przyszłych zdarzeń na arenie politycznej po brytyjskim referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej rzadko kiedy była tak istotna jak obecnie.
Stratedzy rynków obligacji musieli wyrzucić do kosza swoje prognozy, kiedy po brytyjskim referendum rentowności na świecie spadły do historycznie niskich poziomów. W gorę poszła miara przyszłych zmian cen obligacji, akcji, walut u surowców. Do rekordowego poziomu wzrosło też prawdopodobieństwo pojawienia się rzadkich i trudnych do przewidzenia wydarzeń zwanych „czarnymi łabędziami" mierzone cenami kontraktów opcyjnych.
- W obecnym środowisku geopolitycznym potrzeba czegoś więcej niż analizy fundamentów - twierdzi Brian Singer, szef strategii dynamicznej alokacji w firmie inwestycyjnej William Blair, mającej w zarządzaniu aktywa o wartości 64.3 miliarda dolarów. Jego zdaniem Brexit to bardzo skomplikowany temat.
W przeciwieństwie do wczesnych lat 90., kiedy Singer zaczynał karierę inwestycyjną, obecnie często w ocenie ryzyka politycznego posiłkuje się teorią gier. Ostatnio do jego zespołu dołączyła ekonomistka znająca kwestie wojskowe. Jej atutem jest m. in. zdolność wychwytywania zmian trendów geopolitycznych.