Co siedzi w głowie Erdogana?

Turecki prezydent mówiąc o islamie odwołuje się do innej wersji tej religii niż wyznaje spora część jego elektoratu. W jego przemówieniach można znaleźć akcenty odwołujące się do sufizmu, czyli ezoterycznego, okultystycznego mahometanizmu.

Publikacja: 01.08.2016 17:14

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan

Foto: AFP

Zdusił zamach stanu i jest bliski władzy absolutnej. Rządzi od blisko 15 lat wygrywając kolejne wybory i wsadzając przeciwników do więzień. Potrafił upokorzyć Putina oraz Netanjahu, by się z nimi później dogadać. Ogrywa Obamę a niemiecką kanclerz Angelę Merkel zmusił do płacenia „trybutu na uchodźców". Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan to polityk równie skuteczny, co niezrozumiany. Przez zachodnich komentatorów został już wiele lat temu zakwalifikowany jako „islamista" dążący do budowy „nowego Imperium Osmańskiego" i „kalifatu".

Istotnie, jego polityka wewnętrzna przyniosła powrót islamskiej religii do tureckiej polityki, wiele działań niepokojących zlaicyzowaną część społeczeństwa i mniejszości wyznaniowe a także mocne dowartościowanie religijnego, wiejskiego elektoratu. Ideologia wyznawana przez Erdogana oraz jego otoczenie nie ogranicza się jednak tylko do nostalgii za kalifatem a wyznawany przez nie islam mocno różni się od tego, któremu hołdują jego anatolijscy zwolennicy. To islam heretycki.

Droga do boskości

W marcu 2015 r. turecki Zarząd Spraw Religijnych pozbawił stanowiska prominentnego imama z Izmiru, dlatego, że w mediach społecznościowych skrytykował on to, że Erdogan i jego zwolennicy często używają religijnej terminologii opisując swoje dokonania polityczne. Działacze rządzącej partii AKP używają nawet wobec prezydenta określeń zarezerwowanych w sunnickim islamie tylko dla Allaha i Proroka Mahometa. Na jednym z wieców witano Erdogana okrzykami „Witaj, o Posłańcu Boga!". Fevai Arslan, deputowany AKP, stwierdził, że prezydent posiada „wszystkie atrybuty Allaha". Wiceminister zdrowia Agah Kafkas powiedział z kolei, że „to co robi Erdogan jest sunną", czyli prawem, według którego powinni żyć muzułmanie. Turecki przywódca udzielał później lekkiej reprymendy tym nadgorliwym zwolennikom, ale sam wplatał podobne akcenty w swoje przemówienia. Podczas jednego z wieców wprawił islamskich teologów w zakłopotanie mówiąc, że „Nasze miłosierdzie okaże się silniejsze od naszego gniewu". Słowa jakie Allah miał powiedzieć Mahometowi, zostały użyte jako deklaracja dotycząca polityki jego partii.

Nie tylko retoryka Erdogana jest daleka od sunnickiej ortodoksji, ale również jego inspiracje intelektualne. W jednym ze swoich przemówień uhonorował on XIII-wiecznego perskiego poetę i mistyka Rumiego, twierdząc, że bez niego turecki naród prawdopodobnie by dzisiaj nie istniał. Wymienił go jednym tchem obok „pogromcy Franków" Saladyna oraz Ap Arslana, wodza która zmiażdżył w 1071 r. bizantyńską armię w bitwie pod Manzikertem, wziął do niewoli cesarza Romanosa Diogenesa i zdobył dla Turków Anatolię. Co czyni Rumiego aż tak wyjątkowym? Był on czołowym przedstawicielem sufizmu – ezoterycznego nurtu islamu. Sufizm dla tradycyjnej wiary sunnickiej jest tym czym kabała dla judaizmu a gnoza dla chrześcijaństwa. Głosi on m.in. panteistyczną koncepcję mówiącą o tym, że na świecie jest tylko jeden byt – Prawda Ostateczna tożsama z Allahem. Rumi chwalił poszukiwanie w człowieku boskości. Dla niego „deifikowanie" Erdogana nie byłoby niczym bluźnierczym. „Ludzie myślą, że mówienie „Jestem bogiem" jest oznaką wielkiej pychy i duchowej arogancji. Właściwie jest ono jednak oznaką duchowej pokory. „Jestem bogiem" oznacza „nie istnieję". On jest wszystkim, wszystko jest Nim, egzystencja jest tylko Bogiem" – pisał Rumi. Erdogan dobrze zna mistyczne teksty Rumiego. – Dzieło może przetrwać ponad siedem stuleci, tylko jeśli zostało napisane miłością – w ten sposób turecki przywódca sławił „Masnavi", traktat w którym Rumi dużo uwagi poświęcił szukaniu boskości w człowieku. W przemówieniu poświęconym temu sufickiemu mistykowi, przywołał również postać Chodży Ahmeda Yassawiego, sufickiego poety z XII w. Zarówno jego jak i Rumiego określił jako „wierzących", co wskazuje, że nie uważa ich poglądów religijnych za heretyckie. Czyżby sam był sufim? Może na to wskazywać pewien incydent sprzed kilku lat. Gdy na partyjnym wiecu zemdlała kobieta, Erdogan poprosił, by ją przynieśli na noszach na scenę. Dotknął jej rąk i zaczął niczym tańczący suficcy derwisze rytmicznie podśpiewywać „Allah, Allah, Allahu Akbar". Kobieta podniosła się z noszów, a co bardziej fanatyczni zwolennicy zaczęli postrzegać Erdogana jako mistycznego uzdrowiciela.

Sufickie inspiracje są również widoczne u współpracowników Erdogana. Yalcin Akdogan, wicepremier odpowiedzialny m.in. za kwestię kurdyjską, wśród książek, które najmocniej zainspirowały go intelektualnie na pierwszym miejscu wymienia dzieła zainspirowanego sufizmem francuskiego tradycjonalisty-okultysty Rene Guenona (popularne wśród europejskich kręgów radykalnej prawicy) a na drugim współczesnego sufickiego filozofa Hosseina Nasra.

Hizmet

Nie powinno nas to dziwić. Wszak dużą rolę w tworzeniu rządzącej Turcją partii AKP odegrał Ruch Hizmet, kierowany przez Fehtullaha Gulena. Obecnie Gulen jest uznawany przez tureckie władze za wroga państwa, twórcę organizacji terrorystycznej FETO oraz inspiratora niedawnego zamachu stanu. Wcześniej jednak przez wiele lat ludzie Gulena i Erdogana byli sojusznikami wspólnie niszczącymi dawny bezpieczniacko-wojskowo-mafijny układ. (Pokłócili się, gdy rząd Erdogana zaczął uważniej się przyglądać temu, co ruch Gulena uczy w swoich szkołach religijnych. Reakcją gulenistów było ujawnienie wielkiej afery korupcyjnej w rządzie w 2013 r.) Hizmet jest ruchem wywodzącym się z sufizmu. – Sufizm jest wewnętrznym wymiarem islamu – naucza Gulen. W swojej działalności kładzie on bardzo duży nacisk na „dialog międzyreligijny" i nasyca swoje nauczanie łatwo wchłanianymi przez mieszkańców zlaicyzowanego Zachodu sloganami takimi jak „tolerancja", „demokracja" i „nauka". Gulen miał nawet okazję ekumenicznie „dialogować" z Janem Pawłem II. Tureckie władze wskazują jednak, że Ruch Hizmet to niebezpieczna sekta, maskująca mordercze zamiary propagandą tolerancji i miłości.

Religijne przesłanie Gulena jest w dużej mierze oparte na dziedzictwie Saida Nursiego, sufickiego mędrca i reformatora, który doprowadził do islamskiego ożywienia w Turcji w drugiej połowie XIX w. Nursi, z pochodzenia Kurd, próbował wprowadzić reformy w systemie edukacji Imperium Osmańskiego w ostatnich latach jego istnienia. Był zwolennikiem utrzymania jedności wielonarodowego kalifatu, oraz łączenia w edukacji uwielbienia dla współczesnej nauki z szacunkiem dla religijnego mistycyzmu. „Dowiodę światu, że Koran jest nieśmiertelnym, niewyczerpującym się Słońcem, uaktualniając go, tak by spełniał wymogi współczesnego życia!" – pisał Nursi. Choć Ataturk proponował mu stanowisko ministra ds. wyznań religijnych, Nursi szybko znalazł się na kursie kolizyjnym z kemalistami. Nie podobała mu się ich ostra kampania antyislamska, w wyniku której prości tureccy wieśniacy byli karani grzywnami, więzieniem a nawet śmiercią za trzymanie się dawnych zwyczajów. Kemaliści go więc prześladowali, tak że większość życia spędził na wygnaniu lub w więzieniu. Jego pisma zaczęto legalnie drukować w Turcji dopiero po 1956 r., gdy kraj zaczął się demokratyzować. (W powrocie do legalnego obiegu pomógł mu też jego ostry antykomunizm.) Nursi zmarł w 1960 r., na dwa miesiące przed wojskowym zamachem stanu, który obalił rząd premiera Adnana Menderesa. Wojskowi rozkopali grobowiec Nursiego i przenieśli jego zwłoki do bezimiennej mogiły. Tak bardzo bali się jego idei.

Ich strach był uzasadniony. Nursi pisał, że kemaliści usuwając dawny establishment religijny doprowadzili do odrodzenia w Turcji islamu ludowego, przesądnego, magicznego, będącego pod wpływem sufizmu. Idee sufickiego mistyka były inspiracją dla twórców kolejnych powstających na tureckiej scenie politycznej konserwatywnych partii „islamistycznych". Na bazie doświadczeń tych ugrupowań powstała AKP. Często wykorzystuje ona w swoich materiałach propagandowych motyw świecącej żarówki. To odwołanie do idei Nusriego – ludowy islam w połączeniu z nauką oświeca ludzkość.

Wiara władców i wiara ludu

Krytycy Erdogana lubią oskarżać jego administrację o to, że wspiera islamskich radykałów w Syrii oraz na własnym gruncie (np. fundamentalistyczną organizację IHH, która organizowała flotyllę „humanitarną" do Strefy Gazy). To ma być żelazny dowód tego, że turecki prezydent jest zaciekłym sunnickim kryptofundamentalistą. Zapominają jednak, że na Bliskim Wschodzie wiara i prywatne poglądy elit rządzących często bywają skrajnie rozbieżne z przesłaniem jakie głoszą do ludu oraz z sojuszami, które zawierają. Saudyjscy książęta finansują rozprzestrzenianie się skrajnej salafickiej i wahabickiej ideologii uznającej, że niemal każda rozrywka jest sprzeczna z sunną, ale nie przeszkadza to organizować im dzikie imprezy, na których szampan spływa po ciałach europejskich modelek.

Prywatnie wielu z nich ma bardzo „postępowe" poglądy, ale nie ujawnia ich, by nie gorszyć prostego, islamskiego ludu, który mógłby się zbuntować przeciwko „zepsutej monarchii". Saddam Husajn był całkowicie zlaicyzowanym socjalistą, ale też pobożnie pielgrzymował do Mekki a nawet chwalił się sfałszowanym rodowodem wywodzącym jego klan od Mahometa. Syryjski dyktator Haffez Assad oraz jego syn Baszar to również socjaliści, walczący przez kilka dekad przeciwko islamskim radykałom w swoim kraju, ale z powodów strategicznych wspierali najróżniejsze islamskie organizacje terrorystyczne za granicą – włącznie z iracką al-Kaidą.

Wielu analityków wskazuje, że nawet skrajny fundamentalizm Państwa Islamskiego skrywa to, że jego najściślejsza grupa decyzyjna jest stworzona z oficerów dawnego saddamowskiego wojska i bezpieki wykorzystujących Daesz jako młot na znienawidzonych szyitów i rząd w Bagdadzie. Nieformalnym patronem tej grupy ma być marszałek Izzat Ibrachim al.-Douri, jeden z najbliższych współpracowników Saddama, od 13 lat przywódca antyamerykańskiej, postsaddamowskiej partyzantki. Rudowłosy i posiadający niezwykle bladą, „brytyjską" karnację marszałek al.-Douri (wyglądający jak sobowtór marszałka Montgomery'ego) wyznaje... sufizm. Sojusze konstruowane przez elity islamskich państw często mogą wydawać się postronnemu obserwatorowi egzotyczne. (Np. Pakistan jest oskarżany o wspieranie chrześcijańskiej etnicznej partyzantki w Indiach – Narodowo-Socjalistycznej Rady Nagalandu, organizacji łączącej narodowy socjalizm z maoizmem oraz protestantyzmem w wersji baptystycznej.) Kryje się jednak za nimi prosta logika szkodzenia nielubionemu sąsiadowi. Gdy trzeba wspierać islamskich fanatyków, separatystów lub puczystów by osłabiali sąsiednie państwo, to się to robi bez wahania. O ile więc administracja Erdogana ostro tępi kurdyjskich separatystów u siebie i w Syrii, to utrzymuje doskonałe stosunki z irackim Rządem Regionalnym Kurdystanu. Wbrew protestom irackiego rządu Turcja kupuje kurdyjską ropę, którą sprzedaje później do Izraela. O ile bombarduje kurdyjskich bojowników w Syrii, to irackich Kurdów wspiera wojskowo przeciwko Państwu Islamskiemu.

Erdogan w ciągu blisko 15 lat rządów dokonywał już wielu wolt geopolitycznych. Początkowo zapewniał Kurdom poszerzenie praw dotyczących języka, szkolnictwa i kultury, by wydać bezwzględną wojnę „separatyzmowi", gdy w wyniku wyborów kurdyjska lewicowa partia HDP uniemożliwiła mu zdobycie większości konstytucyjnej w parlamencie. Wobec Armenii pozwalał sobie na spektakularne gesty pojednania, ale cały czas wspierał jej głównego przeciwnika, czyli Azerbejdżan.

Przed 2011 r. utrzymywał bardzo dobre stosunki z assadowską Syrią, by stać się głównym rzecznikiem obalenia dyktatury w Damaszku. Z Izraelem i Rosją kłócił się i godził. Zacieśniał relacje z Chinami i jednocześnie twardo się targował z USA. Po nieudanym puczu podsyca antyamerykanizm i wskazuje, że inspiratorzy wojskowego zamachu stanu znajdują się za Oceanem. Jak trwała okaże się jego wolta geopolityczna? Jeśli prezydentem USA zostanie Hillary Clinton, to antyamerykański dryf Turcji może przyspieszyć. Wszak Fehtullah Gullen uważa małżeństwo Clintonów za swoich przyjaciół i hojnie łoży na ich fundację. Jeśli będzie rządzić Trump, to sprawy mogą się potoczyć inaczej. Ekscentryczny miliarder już wyraził Erdoganowi uznanie za to jak skutecznie zdusił pucz w zarodku. I wygląda na to, że Trumpowi udałoby się porozumieć z Erdoganem. Wszak tureckiemu prezydentowi chodzi o silną władzę dla siebie, wielkie pieniądze i o to, by Turcja była potęgą z którą liczą się wielkie mocarstwa.

- Meczety są naszymi koszarami, ich kopuły hełmami, minarety bagnetami – gdy w 1997 r. Erdogan wygłosił na wiecu te słowa, trafił do więzienia za propagowanie religijnego fundamentalizmu. Zarzuty były jednak mocno naciągane, gdyż on tylko zacytował nacjonalistyczny wiersz napisany tuż przed pierwszą wojną światową. Wiersz znajdujący się w tureckich podręcznikach szkolnych. Cytat ten jednak dobrze oddaje filozofię władzy Erdogana: islam ma być narzędziem, bronią w walce o wielkość Turcji podążającej drogą osmańskiego nacjonalizmu ku wielkości. Bronią w rękach wtajemniczonej, sufickiej elity.

Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?