Szefowa Rezerwy Federalnej nie ukrywała bowiem, że przy obecnym rekordowo niskim poziomie oficjalnych stóp procentowych amerykański bank centralny nie znajdzie w swoim arsenale odpowiednich narzędzi, jeśli niespodziewanie pojawi się nowa recesja.

Wielu ekonomistów wyraża podobne obawy. Staje się bowiem jasne, że zachodnie banki centralne nie będą miały wystarczających możliwości do ożywiania wzrostu gospodarczego bez pomocy innych organów władzy. Natomiast na ich barkach pozostaje ciężar odpowiedzialności za podejmowanie radykalnych decyzji, takich jak wprowadzanie ujemnych stóp procentowych, których dalekosiężne skutki nie są znane, a mogą być wielce niebezpieczne.

Osiem lat po krachu na rynkach finansowych największe gospodarki z amerykańską włącznie borykają się z inflacją o wiele niższą od docelowej, ultraniskimi stopami procentowymi i wzrostem gospodarczym, który wciąż jest na bardzo niskim poziomie. Bez działań ustawodawców i rządów ten słaby wzrost będzie się utrzymywał. – Banki centralne mają narzędzia, które mogą okazać się już nie tak skuteczne jak przed kryzysem – powiedział Randall Kroszner, przed kilku laty wysoki urzędnik Fedu, a obecnie profesor uniwersytetu w Chicago. – Od banków centralnych żąda się rzeczy, których po prostu nie mogą zrobić. Mogą próbować zwalczać deflację, ale nie są w stanie generować wzrostu.