Ich uczestnictwo w zachęcaniu do kupowania akcji w największej tegorocznej ofercie publicznej świadczy też o tym, że obecnie inwestowanie w chińskie banki to już nie to co kiedyś.
Kiedy w minionym tygodniu piąty pod względem wielkości chiński bank wycenił swoją ofertę na 7,4 mld USD, okazało się, że UBS i JPMorgan zarobiły ledwie 5 proc. na inwestycji w te papiery dokonanej przed dziewięcioma miesiącami.
Akcje chińskiego banku pocztowego w środę wejdą do obrotu na giełdzie w Hongkongu, a ich cena jest na najniższym poziomie ofertowych widełek.
Bank of America i Goldman Sachs bardziej niż podwoiły swoje pieniądze zainwestowane w China Construction Bank i Industrial & Commercial Bank of China w odpowiednio 2005 i 2006 r., zanim akcje tych firm weszły do giełdowego obrotu. Historia się jednak nie powtarza, bo tym razem inwestorzy boją się ryzyka związanego z kondycją chińskich banków.
JPMorgan na pierwszy zakup udziałów w jednym z największych chińskich banków zdecydował się dekadę po fali pierwotnych ofert bankowych w Chinach, która przysporzyła zagranicznym bankom wielomiliardowych zysków. Goldman i Bank of America kupowały tam przed globalnym kryzysem finansowym, kiedy chińska gospodarka kwitła, a sprzedały wtedy, gdy w wyniku wprowadzenia postkryzysowych przepisów trzymanie mniejszościowych udziałów stało się zbyt kosztowne.