To prawdziwy monopolista. National Stock Exchange of India Ltd. Kontroluje 99.6 proc. handlu tymi instrumentami pochodnymi. Od stycznia do sierpnia 2016 roku wolumen obrotu opcjami na indeks wyniósł 657 milionów. Z indyjskim rynkiem opcji nie może się równać żaden inny na świecie, wynika z danych Światowej Federacji Giełd (World Federation of Exchanges).
NSE korzysta z niezwykłej popularności opcji indeksowych w kraju. Są one dość młodym instrumentem, gdyż pojawiły się tam zaledwie 15 lat temu. Pozwalają one traderom na obstawianie przyszłej wartości indeksu na którym bazują te kontrakty. Pod tym względem Indie są tylko teoretycznie konkurencyjnym rynkiem, gdyż NSE prawie nic nie zostawiła BSE, najstarszej giełdzie w Azji. Zadecydowała o tym lepsza technologia.
- Pozycja NSE jest tak dominująca, iż w gruncie rzeczy stanowi ona zaporę dla nowych giełd- wskazuje Manoj Nagpal, prezes firmy Outlook Asia Capital. Podkreśla, że powrót BSE do gry będzie bardzo trudny.
Drugie miejsce w światowym rankingu potentatów na rynku opcji indeksowych zajmuje amerykańska CBOE Holdings Inc. z wynikiem 286 milionów kontraktów, a trzecie lokata przypada platformie Eurex należącej do Deutsche Boerse, która może pochwalić się wolumenem w wysokości 264 milionów kontraktów.
Jednym z powodów popularności opcji indeksowych w Indiach są problemy z grą na krótko. Na początku poprzedniej dekady na pewien czas nawet ją zakazano. Wprawdzie obecnie jest dozwolona, ale nie jest tak łatwo pod tym względem jak na innych rynkach.