Rządy tych państw mogły bowiem przyczynić się do tego, że padła strona internetowa, na której wyborcy rejestrowali udział w referendum.

W raporcie komisji Izby Gmin do spraw administracji publicznej i spraw konstytucyjnych nie wskazano wprawdzie, kto może być odpowiedzialny za tę awarię, ale zwrócono uwagę, że zarówno Rosja, jak i Chiny dopuszczały się już cyberataków na media społecznościowe, by wpływać w ten sposób na decyzje poszczególnych osób.

Rządowa strona padła 7 czerwca na 100 minut przed zakończeniem terminu rejestracji, co zmusiło władze do jego przedłużenia.

Rząd poinformował wtedy, że strona padła w wyniku niespodziewanego wzrostu zainteresowania, bo ponad pół miliona ludzi chciało się zarejestrować ostatniego dnia. Na skutek jej zawieszenia kilkadziesiąt tysięcy ludzi mogło zostać pozbawionych praw obywatelskich. Raport komisji stwierdza, że są tropy wskazujące na atak z wykorzystaniem sieci komputerów zainfekowanej złośliwym oprogramowaniem.