Być może dlatego najbardziej cenionym przez inwestorów czynnikiem jest dyscyplina, pisze Nir Kaissar z Bloomberga. Dokonaj wyboru inwestycyjnej filozofii i trzymaj się jej, głosi popularne zalecenie. A jeśli to ma sens to nawet lepiej.
Ale łatwiej to powiedzieć niż zrealizować. Problem polega na tym, że każdy styl inwestowania, bez względu na to jak starannie został opracowany i właściwie zastosowany przechodzi przez długi i bolesny okres, kiedy kompletnie nie działa.
Popytajcie inwestujących w wartość, sugeruje Kaissar. Od 2007 roku do końca czerwca 2017 wskaźnik Russell 1000 Growth Index bił bliźniaczy Russell 1000 Value Index o 3,4 pkt proc. rocznie z uwzględnieniem dywidend.
Im dłużej styl inwestowania kuleje tym trudniej jest się zorientować, czy jest to zjawisko tymczasowe, czy też metoda nadaje się do kosza. Granica między dyscypliną i obłędem staje się coraz bardziej rozmyta, nawet w przypadku inwestorskiej elity, twierdzi komentator Bloomberga.
Dwa lata temu taki okryty chwałą inwestor jak Stanley Druckenmiller wyjawił, że akcje spółek internetowych omamiły go do tego stopnia, iż porzucił swoje inwestycyjne pryncypia.