Obawy o niezawisłość greckiego wymiaru sprawiedliwości wzrosły po tym, jak tamtejszy minister spraw zagranicznych wygrał proces, w którym domagał się zamrożenia rachunków bankowych jednego z czołowych czasopism za to, że czytelnik w liście do redakcji określił go jako dawnego „fanatycznego" stalinowca.

Orzeczenie na rzecz Nikosa Kotziasa wywołało ostrą krytykę uczonych i osób publicznych, które uważają, że narusza ono prawo Unii Europejskiej o wolności wypowiedzi. Podnoszone są również ogólniejsze obawy o widoczną ingerencję w wymiar sprawiedliwości lewicującego rządu Syrizy.

W minionym tygodniu pojawiły się one również poza Grecją, gdy jeden z wyższych urzędników strefy euro ostrzegł rząd, że wznowienie postępowania wobec Andreasa Georgiou, byłego szefa urzędu statystycznego, pod zarzutem, że zawyżył on deficyt budżetowy w 2009 r., może poróżnić Ateny i banki.

Sprawa Kotziasa koncentruje się na liście czytelnika opublikowanym w 2010 r. w ateńskim czasopiśmie „Review of Books". W liście tym określono ministra jako niegdyś „najbardziej skrajnego, fanatycznego, okrutnego i niepohamowanego komunistę w swoim pokoleniu, prawdziwego funkcjonariusza stalinizmu". Sąd najwyższy uznał właścicieli czasopisma za winnych zniesławienia Kotziasa i przyznał mu 22 tys. euro odszkodowania, a następnie kazał zamrozić konta.