Globalna hossa nie traci tempa. Japoński rynek najwyżej od 21 lat

Analitycy Morgan Stanley twierdzą, że rynek byka w USA i na świecie osiągnął już „epickie rozmiary". Niemal codziennie słyszymy o nowych rekordach.

Aktualizacja: 12.10.2017 08:51 Publikacja: 12.10.2017 06:00

Globalna hossa nie traci tempa. Japoński rynek najwyżej od 21 lat

Foto: AFP

Japoński indeks giełdowy Nikkei 225 sięgnął w środę 20,88 tys. pkt, najwyższego poziomu od listopada 1996 r. Nie przeszkodziła mu w tym niepewność związana ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Japonii ani skandal z fałszowaniem danych dotyczących jakości produktów przez koncern Kobe Steel (którego akcje traciły w środę blisko 20 proc.).

– Są duże oczekiwania związane z podnoszeniem prognoz zysków spółek przed rozpoczynającym się pod koniec miesiąca sezonem wyników. To również odzwierciedla przewidywania dotyczące zwycięstwa rządu Shinzo Abego w nadchodzących wyborach – twierdzi Yoshihiro Ito, główny strateg z tokijskiej firmy Okasan Online Securities.

– Stopniowy trend wzrostowy na rynku akcji jest wspierany przez solidne warunki ekonomiczne i rynkowe – uważa Seiichi Suzuki, analityk z Tokai Tokyo Research Institute.

Nikkei 225 przez ostatni miesiąc zyskał prawie 7 proc., a przez ostatnie 12 miesięcy wzrósł o prawie 23 proc. Wciąż mu jednak bardzo daleko do rekordowego poziomu 38,915 tys. pkt osiągniętego w grudniu 1989 r.

Paliwo dla optymizmu

Japonia nie jest oczywiście osamotniona w hossie. Globalny indeks MSCI World All Shares pobił w środę rekord. W ostatnich dniach rekord za rekordem biły amerykańskie indeksy giełdowe: Dow Jones Industrial i S&P 500. Historyczny rekord ustanowił też niedawno niemiecki indeks DAX. Hossa jest napędzana przez poprawę perspektyw dla globalnej gospodarki i wyników spółek. Podczas środowej sesji dodatkowym źródłem optymizmu był spadek napięcia związanego z kryzysem katalońskim. Władze Katalonii zawiesiły ogłoszenie niepodległości i wyraziły gotowość do rozmów z Madrytem. Hiszpański indeks Ibex 35 zyskiwał po południu 1,5 proc., zbliżając się do poziomu sprzed katalońskiego referendum niepodległościowego.

Uwaga inwestorów może się teraz zwrócić na sezon wyników w USA oraz na reformę podatkową, którą chce przepchnąć prezydent Donald Trump. Z ustawą tą mogą być jednak problemy. – Poważny problem może się pojawić już w przyszłym tygodniu, kiedy to Senat będzie głosował nad ustawą budżetową na przyszły rok, która uznawana jest za „wstęp" do dalszych prac. Republikanie chwalili się, że udało im się w zeszłym tygodniu „przepchnąć" projekt przez Izbę Reprezentantów, ale tam mają dużą przewagę. Mimo tego nie było jednomyślności. Tymczasem w Senacie przewaga jest symboliczna (52 na 100), a ostatnie próby likwidacji systemu Obamacare pokazały, że Partia Republikańska jest podzielona w kluczowych kwestiach – przypomina Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.

Rosnący apetyt

Analitycy Morgan Stanley wskazują, że na Wall Street trwa obecnie nie tyle zwykły rynek byka, co „hossa epickich rozmiarów". Świadczą o tym nie tylko szybko ustanawiane nowe rekordy i dosyć wysokie wyceny, ale również zmienność na rekordowo niskich poziomach oraz to, że tylko dwa spośród jedenastu głównych sektorów indeksu S&P 500 są niżej niż na początku roku. Przypominają oni, że rynki akcji ze znacznej większości krajów świata są od początku roku na plusie. Mocno zyskują zarówno rynki rozwinięte, jak i wschodzące. „O ile inwestorzy wydawali się czasem bardzo ostrożni, by przyłączyć się do ostatnich zwyżek, to są dowody z ostatniego miesiąca, że apetyt na ryzyko rośnie" – piszą analitycy Morgan Stanley.

GPW | Wyczekiwanie na odbicie notowań małych spółek

Na GPW od roku niepodzielnie rządzą duże spółki. W tym czasie WIG20 zyskał aż 44,5 proc., zaś indeks szerokiego rynku WIG równie imponujące 36,8 proc. Nieco w tyle pozostały średnie firmy, ale 22,7-proc. zysk mWIG40 i tak robi niezłe wrażenie. Znacznie gorzej wygląda stopa zwrotu z sWIG80 – zaledwie 3,2 proc. (zwyżki małych spółek trwały od grudnia do początku kwietnia i od tego momentu mamy spadki).

Tomasz Matras, zastępca dyrektora inwestycyjnego ds. akcji Union Investment TFI, wskazuje, że ostatnio można było zauważyć istotną zmianę jakościową. – Inwestorzy stali się bardziej wybredni. Nie kupują już hurtem wszystkich spółek z WIG20 tylko dlatego, że charakteryzują się wysoką płynnością. Zaczynają coraz uważniej patrzeć na fundamenty, czyli wyniki blue chips i perspektywy dla poszczególnych sektorów – wyjaśnia. Obrazują to notowania z ostatniego miesiąca – rafinerie i spółki chemiczne były mocne, energetyka i banki już nie. Jednak te ostatnie wróciły do łask inwestorów w minionych kilku dniach i podrożały po kilka procent, a Getin Noble Bank przez trzy dni zyskał ponad 10 proc. Kredytodawcom pomogły informacje o odłożeniu kosztownej dla nich ustawy spreadowej. W jej miejsce wprawdzie pojawi się nowy fundusz restrukturyzacyjny (złożą się na niego banki i pieniądze te będą wykorzystywane do przewalutowania hipotek), ale składka na ten cel najprawdopodobniej nie będzie tak wysoka, jak oczekiwano. Poza tym KNF i NBP przewidują możliwość czasowego zwolnienia od płacenia składek banków w programach naprawczych.

Eksperci spodziewają się, że siła relatywna WIG20 może się utrzymywać do końca roku, później wzrost gospodarczy powinien się wreszcie pozytywnie przełożyć na mniejsze firmy i zaowocować ich zwyżkami. – Trzeba się nastawić na bardziej selektywne podejście do WIG20, choć nadal przeważają argumenty za wzrostem. Gospodarka jest na fali wznoszącej, a akcje dużych spółek nie są jeszcze drogie. W USA osiągamy kolejne szczyty na giełdowych indeksach. Ostatnio poprawiły się także nastroje na giełdach w Europie – uważa Matras. Dodaje, że sygnał do odbicia dla „misiów" powinny dać lepsze wyniki finansowe za III kwartał, choć ta poprawa będzie dla firm sporym wyzwaniem, bo nie jest łatwo w zaledwie parę miesięcy uporać się z rosnącymi kosztami pracy czy surowców i zwiększyć zyskowność biznesu. Spółki jednak nad tym pracują, ale nie wszystkim się uda, więc także tu eksperci zalecają selekcję. Maluchom powinien też pomóc efekt stycznia. MR

– Wygląda na to, że żyjemy w najbardziej ryzykownych czasach, a rynek akcji uciął sobie drzemkę. Muszę się przyznać, że tego nie rozumiem – stwierdził w wywiadzie dla Bloomberg TV Richard H. Thaler, zdobywca ekonomicznej Nagrody Nobla za 2017 r.

Thaler, profesor Uniwersytetu Chicagowskiego, jest wybitnym specjalistą od ekonomii behawioralnej. I jego zdaniem to bardzo dziwne, że inwestorzy wydają się całkowicie ignorować liczne czynniki ryzyka.

– Ja się denerwuję, a jeśli inwestorzy są nerwowi, to rynek powinien być podatny na bycie wystraszonym. Wygląda jednak na to, że nic nie jest obecnie w stanie wystraszyć rynków. Jeśli zwyżki są napędzane oczekiwaniami dotyczącymi reformy podatków w USA, to inwestorzy z pewnością powinni już stracić pewność, że do takiej reformy dojdzie – przekonuje Thaler. HK

Gospodarka światowa
Palantir mocno zyskuje na wartości i korzysta z rządów Trumpa
Gospodarka światowa
Xi Jinping nie chce, by producenci aut elektrycznych cięli ceny
Gospodarka światowa
Sztuczna inteligencja potrzebuje złota
Gospodarka światowa
Zbyt duży optymizm?
Gospodarka światowa
Nominacje mogą uderzyć w dług
Gospodarka światowa
W jakiej kondycji jest obecnie gospodarka ukraińska?