Co by pomyślał Karol Marks, gdyby jakimś cudem ożył, wygrzebał się ze swojego grobu na londyńskim cmentarzu Highgate i dowiedział się, że jedną z najpotężniejszych sił światowego kapitalizmu jest partia komunistyczna? Co by pomyślał, gdyby zobaczył, że finansiści z całego świata uważnie przyglądają się kongresom tej partii i decyzjom gospodarczym podejmowanym przez jej politbiuro? Takim wielkim rynkowym graczem stała się przez ostatnie trzy dekady Komunistyczna Partia Chin (KPCh). Już dawno porzuciła maoistowską fasadę i stała się reprezentantką interesów wielkiego, wręcz totalitarnego biznesu. Zrzesza całe tabuny miliarderów, a jej komórki funkcjonują wewnątrz tysięcy spółek giełdowych i firm z udziałem kapitału zagranicznego. Gospodarcza ekspansja Chin sprawiła zaś, że partia zaczęła przyjmować bardziej globalne oblicze.
Baza i nadbudowa
Do KPCh należy około 89 mln ludzi. To więcej niż np. cała populacja Niemiec. Według danych za 2014 r. tylko 7,3 mln członków partii deklaruje wykonywanie zawodu robotnika. 26 mln członków to rolnicy, pasterze lub rybacy. 12,5 mln przedstawia się jako „specjaliści" (czyli zarówno inżynierowie, jak i przedstawiciele wolnych zawodów czy wykładowcy akademiccy), 9 mln jako przedstawiciele personelu administracyjnego, a 7,4 mln jako pracownicy aparatu partyjno-państwowego. To głównie męskie grono – tylko 21,7 mln członków partii to kobiety. Statystyki wskazujące na podziały majątkowe wśród członków KPCh nie są publikowane, ale powszechnie wiadomo, że partia zrzesza bardzo wielu milionerów i miliarderów. Gdy więc w marcu 2017 r. odbyło się posiedzenie parlamentu ChRL (Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych), magazyn „Hurun" doliczył się w ławach jego izb około setki dolarowych miliarderów. Byli wśród nich tacy biznesowi potentaci, jak Tony Ma, prezes firmy Tencent, Robin Li, szef spółki Baidu, czy Lei Jun, prezes producenta smartfonów Xiaomi. Łączny majątek 209 najbogatszych deputowanych do chińskiego parlamentu sięgał tyle, ile wynosi PKB Szwecji. Średnio na każdego z nich przypadały 2 mld juanów (około 300 mln USD) majątku. (Notabene w Kongresie USA nie ma żadnego dolarowego miliardera...). Mowa cały czas o jawnych aktywach. Zestawienia „Hurun" siłą rzeczy nie obejmują przecież tego majątku, który ukrywają partyjni prominenci. Informacje na ten temat przedostają się do opinii publicznej niezwykle rzadko. Na przykład w 2014 r. „New York Times" donosił, że członkowie rodzin najwyższych przywódców ChRL, w tym byłego prezydenta Jiang Zemina, byli akcjonariuszami w koncernie Alibaba kierowanym przez Jacka Ma, miliardera dysponującego majątkiem wynoszącym 46,9 mld USD. Jack Ma jest dziwnym trafem zaliczany przez część ekspertów do grona chińskich potentatów niepowiązanych z KPCh, choć przecież kierował wcześniej firmą założoną przez jeden z departamentów pekińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Wielką niewiadomą jest również kwestia potentatów z Hongkongu, Makau i Republiki Chińskiej (Tajwanu), będących potajemnymi członkami KPCh. Przystępowali oni do partii, by uzyskać biznesowe dojścia w Chinach kontynentalnych, ale z różnych przyczyn nie ujawniali swojego członkostwa. (Pekinowi często bardziej zależy, by występowali jako „apolityczni biznesmeni", a nie jego agenci wpływu), O tajną przynależność do KPCh długo był podejrzewany m.in. Leung Chun-yin, prezes administracji Hongkongu w latach 2012–2017, przeciwko któremu wybuchła w tej metropolii rewolucja parasoli w 2014 r. Leung jeszcze przed końcem swojej kadencji został wiceprzewodniczącym Narodowego Komitetu Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej Chin (ciała doradczego przy władzach ChRL).
Towarzysze korpoludki
Przenikanie się partii i biznesu odbywa się również na płaszczyźnie organizacyjnej. Na koniec 2016 r. podstawowe komórki partyjne istniały w 67,9 proc. spośród 2,73 mln chińskich przedsiębiorstw prywatnych. Ich liczba w ciągu pięciu lat wzrosła aż o 30 pkt proc. Znaczna część spółek, w których nie istnieją odrębne organizacje partyjne, to firmy zatrudniające zbyt mało pracowników, by taką komórkę założyć. Komórki KPCh działały na koniec 2016 r. również w 106 tys. spółek z udziałem kapitału zagranicznego, np. w chińskich oddziałach Samsunga oraz Nokii.
- Niektórzy wysokiej rangi menedżerowie spółek z kapitałem zagranicznym twierdzą, że organizacje partyjne pomagają im zrozumieć chińską politykę, rozwiązywać spory z pracownikami i zapewniać ich spółkom pozytywną energię potrzebną do rozwoju. Większość z nich wspiera organizacje partyjne w ich działalności wewnątrz spółek – twierdzi Qi Yu, wiceszef centralnego departamentu organizacyjnego KPCh.