Indeks MSCI Emerging Markets pod względem technicznym wszedł w bessę, tracąc od styczniowego szczytu ponad 20 proc. Korekta na wchodzących rynkach akcji trwa już 222 dni i jest najdłuższa od 2009 r. W bessie pogrążyły się już m.in. Chiny, Turcja i Grecja. Niewiele do tego brakuje Hongkongowi, Argentynie i rosyjskiemu (denominowanemu w dolarach) indeksowi RTS.
Jak na tym tle prezentuje się polska giełda? To zależy, na który indeks patrzymy. WIG 20 stracił od tegorocznego szczytu prawie 13 proc., czyli zniżkował w trakcie tej korekty niewiele mocniej niż np. austriacki indeks ATX czy węgierski BUX. Bardzo słabo radzą sobie jednak indeksy średnich i małych spółek: mWIG40 i sWIG80. Ten pierwszy od początku roku stracił już blisko 17 proc., a drugi prawie 20 proc. i znalazł się najniżej od 2014 r.
Ostatnio najsłabszym z „misiów" jest jednak Altus, którego wycena od początku roku spadła o około 500 mln zł, do zaledwie 85 mln zł. Akcje Altusa gwałtownie spadają w związku z zamieszaniem spółki w sprawę GetBacku. W piątek doszło do zatrzymania Piotra Osieckiego, jednego z założycieli firmy. W środę w mediach pojawiły się informacje o tym, że Altusowi, podobnie jak Trigonowi, grozi nawet utrata licencji na zarządzanie funduszami zamkniętymi. Komisja Nadzoru Finansowego szybko zastrzegła, że na tym etapie postępowania jest zdecydowanie za wcześnie na takie wnioski, jednak raczej nie przekonało to inwestorów. Na koniec czwartkowej sesji akcje Altusa spadały o ponad 36 proc. Najwyraźniej klienci zaczęli umarzać jednostki funduszy na skalę jeszcze wyższą niż do tej pory, co jeszcze mocniej pogłębia zniżki wśród „misiów", w które Altus jest mocno zaangażowany.
Polska na razie nie jest zaliczana przez inwestorów do słabych ogniw. Rynkowe wstrząsy dotykały w ostatnich tygodniach w największym stopniu Turcji, niektórych krajów Ameryki Łacińskiej oraz Azji. Pewne sygnały mogą jednak wskazywać, że inwestorzy zaczynają już wyraźniej rozróżniać rynki mniej i bardziej wrażliwe na zewnętrzne wstrząsy. Współczynnik c/z dla MSCI Emerging Markets spadł do 11, czyli stał się najniższy od lutego 2016 r. Dla części inwestorów to jednak nie wystarczy, by kupować.