Elizabeth Holmes była jedną z największych gwiazd korporacyjnego femizmu. Snobowała się na kobiecą wersję Steve'a Jobsa. Była charyzmatyczną liderką, która potrafiła przyciągnąć do swojej firmy jako inwestorów takie sławy jak: były prezydent USA Bill Clinton, były sekretarz skarbu Henry Kissinger, magnat medialny Ruppert Murdoch czy też gen. James Mattis. W 2014 r., w wieku 31 lat, była najmłodszą miliarderką na świecie, która „samodzielnie" doszła do swoich pieniędzy.
Założona przez nią spółka biotechnologiczna Theranos była wyceniana na 9 mld USD. Dwa lata później kurs akcji tej firmy spadł jednak do zera. W marcu 2018 r. Holmes oraz jej chłopak Ramesh „Sunny" Balwani (prezes Theranos) zostali oskarżeni przez Komisję Papierów Wartościowych i Giełd o wyłudzanie pieniędzy od inwestorów za pomocą „wyrafinowanego, wieloletniego oszustwa". W ramach ugody Holmes zapłaciła 0,5 mln USD grzywny i dostała dziesięcioletni zakaz zasiadania we władzach spółek giełdowych. W czerwcu federalna rada przysięgłych postawiła jej oraz Balwaniemu dziewięć zarzutów oszustw. Grozi im po 20 lat więzienia. Holmes została okrzyknięta Madoffem milenialsów, a z czasem wychodzi coraz więcej szczegółów jej oszukańczej działalności.
W marcu 2019 r. odbyła się premiera wyprodukowanego przez HBO filmu dokumentalnego poświęconego tej aferze („The Inventor: Out for Blood in Silicon Valley"). W Hollywood trwają zaś prace nad filmem fabularnym opowiadającym o tym skandalu. Reżyseruje go Adam McKey (twórca filmów „Big Short" i „Vice"), a w rolę Elizabeth Holmes ma się wcielić Jennifer Lawrence. Samo życie dostarczyło scenariusza pokazującego, jak łatwo nawet doświadczeni inwestorzy mogą utopić pieniądze w „posiadającym rewolucyjną technologię" startupie założonym przez szarlatana.
Wizerunek to podstawa
Holmes zdołała skutecznie oszukać tak wielu inwestorów, bo stworzyła wokół siebie dobry mit. Podobnie jak Steve Jobs, założyciel koncernu Apple, pojawiała się codziennie w pracy w tym samym ubraniu, na które składały się m.in. czarne spodnie i czarny sweter. Podobnie jak wiele sław branży technologicznej nie skończyła uniwersytetu i snobowała się przy tym na młodego geniusza. Twierdziła, że śpi jedynie cztery godziny dziennie, je wszystkie posiłki w laboratorium, a jej małe mieszkanko jest bardzo spartańskie. Przekonywała, że w lodówce ma jedynie wodę mineralną. Mniejsza z tym, że tak naprawdę, mieszkała w bardzo drogiej rezydencji w San Francisco i wszędzie latała prywatnym odrzutowcem. Wizerunek ascetycznego młodego geniusza zdołał skutecznie do niej przylgnąć. Pracując nad nim, sięgała po aktorskie sztuczki. Nauczyła się obniżać barwę głosu, by brzmieć jak osoba godna zaufania. (Gdy jednak za dużo wypiła, to jej głos wracał do wyższych tonów). Do pracy przychodziła z psem rasy siberian husky, o którym mówiła, że jest prawdziwym wilkiem. Zabierała swojego zwierzaka nawet na posiedzenia zarządu spółki, gdzie jej pupil załatwiał się na podłogę.
Holmes zdołała przekonać inwestorów, że jej firma dysponuje przełomową technologią: urządzeniem do badania krwi o nazwie Edison. Maszyna ta była wielkości drukarki komputerowej, pozwalała na przeprowadzanie bardzo dokładnych badań krwi, do których wystarczało pobranie tylko kilku jej kropel z drobnego ukłucia w palec. Miała umożliwić samodzielne przeprowadzenie 200 różnego rodzaju badań. Holmes twierdziła, że motywem wymyślenia tej maszyny był odczuwany przez nią lęk przez igłami. To z powodu tego lęku nie skończyła studiów medycznych. Gdy jeszcze na studiach podzieliła się pomysłem na budowę takiej maszyny ze swoim wykładowcą, profesorem Phyllisem Gardnerem, odpowiedział jej on: „Myślę, że ten pomysł nie wypali". Podobnego zdania były również inne autorytety medyczne. Holmes się jednak nie poddawała i zaczęła pracować nad maszyną mającą zrewolucjonizować proces badań krwi.