Czy 750 mld euro może uratować Unię?

Pomysł pakietu ratunkowego wygląda na pierwszy rzut oka imponująco. Ale te pieniądze mogą zacząć stopniowo spływać dopiero w 2021 roku.

Publikacja: 02.06.2020 15:02

Francuski prezydent Emmanuel Macron przekonał kanclerz Niemiec Angelę Merkel do pakietu pomocowego d

Francuski prezydent Emmanuel Macron przekonał kanclerz Niemiec Angelę Merkel do pakietu pomocowego dla państw Wspólnoty.

Foto: POOL/AFP

500 mld euro grantów dla państw członkowskich, 250 mld euro nisko oprocentowanych pożyczek i do tego wieloletnia perspektywa budżetowa na lata 2021–2027 opiewająca aż na 1,1 bln euro – w ten sposób Komisja Europejska chce bronić Unii przed gospodarczą „straconą dekadą". I jak na razie wygląda na to, że Polska nie straci finansowo na tym wielkim pakiecie pomocowym. Z funduszu odbudowy gospodarki (nazwanego Next Generation EU) mamy dostać 37,7 mld euro grantów i 26,1 mld euro pożyczek. Większymi beneficjentami od Polski będą tylko: Włochy, Hiszpania i Francja. Do tego trzeba doliczyć zwiększenie wydatków na fundusze spójności i wspólną politykę rolną. Przed pandemią planowano, że dostaniemy z tej puli 98 mld euro, teraz zapowiada się na więcej. Czyżby Komisja Europejska chciała osłodzić Polsce i innym krajom naszego regionu plan ratowania gospodarek Europy Południowej? Wcześniej pojawiały się bowiem wyliczenia, że Polska może stać się płatnikiem netto do wspólnego budżetu (dotyczyły wartej 500 mld euro propozycji funduszu odbudowy unijnych gospodarek złożonej wspólnie przez niemiecką kanclerz Angelę Merkel i francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona).

Z wielkim pakietem stymulacyjnym idzie w parze idea „uwspólnotowienia" długów, czyli coś, na co długo nie chciały się zgodzić bogate państwa Europy Północnej ani część krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zrealizowana będzie „bocznymi drzwiami". Komisja Europejska (która już od kilku lat emituje swój dług, ale na stosunkowo małą skalę) pożyczy na rynkach 750 mld euro, które będzie w latach 2028–2058 stopniowo spłacać z kolejnych budżetów UE. Czyli złożą się na to z czasem wszystkie państwa członkowskie. Aby osłodzić im regulowanie rachunków, wprowadzi się unijne podatki, takie jak danina cyfrowa. Wraz z tymi transferami fiskalnymi więcej władzy przejdzie z rządów narodowych do instytucji unijnych. Tylko czy nie wywoła to sprzeciwu niektórych państw i czy instytucje unijne poradzą sobie z taką odpowiedzialnością?

Spór o integrację

Na „uwspólnotowieniu" długów od dawna zależało Francji, która postrzegała je jako sposób na wsparcie swojej gospodarki. Podczas kryzysu w strefie euro bardzo mocno opierały się temu Niemcy. Kanclerz Merkel zdecydowała się jednak niedawno na zmianę stanowiska, być może obawiając się, że pozbawione pomocy Włochy za kilka lat pójdą śladem Wielkiej Brytanii i opuszczą UE. Niemieckie elity przyjęły więc już nową narrację, popierającą pomoc dla państw Europy Południowej. „To nie czas na zmuszanie państw do zapłaty za dawne błędy. To czas na pomaganie sobie nawzajem. Przyszłość UE zależy od tego, czy wszyscy będziemy podążać w tym samym kierunku" – mówił jeden z komentarzy redakcyjnych w konserwatywnym niemieckim dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Zgoda Niemiec i Francji co do pomocy dla państw Unii dotkniętych koronawirusowym kryzysem to polityczny przełom. Ale nie oznacza jednak, że spór o tę pomoc się skończył. Pakiet pomocowy i nowy budżet UE będą poddane wielotygodniowym negocjacjom, a ich przyjęcie będzie wymagało jednomyślnej zgody wszystkich 27 państw UE. Do rozstrzygnięcia dojdzie prawdopodobnie na szczycie Rady Europejskiej zaplanowanym na 18–19 czerwca. Ostateczny rezultat może się mocno różnić od propozycji Komisji Europejskiej. Zwłaszcza że swój sceptycyzm co do przydzielania wielomiliardowych grantów krajom UE wyrażały wcześniej państwa „ostrożnej czwórki" (Austria, Holandia, Szwecja i Dania), ale także Czechy. Później jednak pojawiły się sygnały, że przynajmniej Austria i Dania będą dążyły do „konstruktywnego kompromisu". Prawdopodobnie będą chciały zmniejszyć ilość pieniędzy dostępnych w ramach grantów i uzależnić przyznawanie pomocy od spełnienia różnych warunków. Będą mieć jednak przeciwko sobie cztery największe gospodarki strefy euro oraz Komisję Europejską, więc może uda się uratować wiele z obecnych propozycji Brukseli.

GG Parkiet

– Nadal jest jednak o wiele za wcześnie, aby świętować sukces – bitwa dyplomatyczna pomiędzy Francją i Niemcami z jednej strony a „oszczędną czwórką" z drugiej najprawdopodobniej jeszcze się nie zakończyła. Projekt, który Komisja zaprezentuje, zapoczątkuje nowy etap intensywnych targów politycznych pomiędzy państwami członkowskimi, które mogą doprowadzić do ostatecznego porozumienia najwcześniej na następnym, czerwcowym posiedzeniu Rady Europejskiej. Nawet jeżeli widać zachęcające oznaki, że poparcie dla europejskiej solidarności i unii fiskalnej rośnie, na przewidywanie wyniku negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi jest jeszcze za wcześnie. Pewne jest jedynie to, że Europa ponownie traci cenny czas niezbędny na walkę z kryzysem. Podczas gdy Singapur zaprezentował swój czwarty już plan naprawy gospodarczej od wybuchu pandemii, Europa nie zdołała nawet uzgodnić ostatecznych warunków swojego pierwszego pakietu naprawczego – ocenia Christopher Dembik, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku.

Pomoc rozłożona na lata

Czy proponowany przez Komisję Europejską pakiet pomocowy będzie jednak wystarczający, by zapewnić gospodarkom państw Europy Południowej solidny impuls fiskalny? 750 mld euro wygląda imponująco, ale pamiętajmy, że to kwota rozłożona na wiele lat, którą podzieli się wiele państw. Z dotychczasowych przecieków wynika, że Włochy dostaną 82 mld euro grantów, co stanowi 4,6 proc. ich PKB, Hiszpania 77 mld euro (6,2 proc. PKB), Francja 39 mld euro (1,6 proc. PKB), a Grecja 22 mld euro (10,6 proc. PKB). – Finansowanie na taką skalę jest z pewnością pomocne, ale pokrywa tylko część kosztów kryzysu, biorąc pod uwagę, że dług publiczny w niektórych krajach wzrośnie o 20–25 proc. PKB – uważa Andrew Kenningham, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. To nie będzie również szybka pomoc. – Fundusz odbudowy jest powiązany z unijną perspektywą finansową na lata 2021–2027. Jest więc mało prawdopodobne, że wypłaty z niego zaczną się przed styczniem. Nie ogłoszono jeszcze żadnego konkretnego harmonogramu, ale jeden z dokumentów opublikowanych przez Komisję Europejską sugeruje, że środki mogą zostać rozprowadzone w okresie czterech lat. Fundusze będą użyte w specyficznych obszarach aktywności, takich jak ochrona zdrowia, inwestycje cyfrowe i ekologiczne. A to wskazuje, że nawet jeśli większość środków będzie dostępna w przyszłym roku, to ich wydawanie zajmie trochę czasu – dodaje Kenningham.

Fundusz Next Generation EU nie został więc zaprojektowany jako szybkie remedium na załamanie gospodarcze. Stymulację na ten rok pozostawiono rządom poszczególnych państw UE. Nowy unijny fundusz będzie miał natomiast za zadanie wspieranie ożywienia gospodarczego po kryzysie. Możliwe, że część środków nie zostanie wykorzystana. Bo jaki jest sens, by np. Włochy czy Francja zapożyczały się na dziesiątki miliardów euro w tym właśnie funduszu, skoro mogą pieniądze zebrać przy niskich kosztach z rynku? Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich sięgała w końcówce zeszłego tygodnia 1,5 proc., a francuskich nawet była ujemna – wynosiła minus 0,06 proc.

Jeśli jakaś instytucja europejska dała krajom strefy euro fiskalną przestrzeń do stymulacji, to była nią nie Komisja Europejska, lecz Europejski Bank Centralny. I to właśnie na EBC będzie w tym roku nadal spoczywał największy ciężar walki z kryzysem w UE. Można się więc spodziewać, że będzie on sięgał po coraz bardziej niekonwencjonalne środki.

– Przewidujemy, że bank centralny podtrzyma podejście prewencyjne i na czerwcowym posiedzeniu zapowie dalsze luzowanie polityki w postaci rozszerzenia Pandemicznego Programu Zakupów Awaryjnych o 500 mld euro w celu rozwiązania kwestii długu spowodowanego koronawirusem, a także przedłużenie tego programu co najmniej do września 2021 r. W razie potrzeby EBC może podjąć jeszcze dalsze kroki, zwiększając udział długu ponadnarodowego w programie zakupu aktywów sektora publicznego (PSPP), jeszcze bardziej obniżając oprocentowanie ukierunkowanych dłuższych operacji refinansujących (TLTRO), a nawet skupując długi banków, podobnie jak robi to Fed w ramach swojego mechanizmu Main Street. Naszym zdaniem strefa euro jest o sześć–dwanaście miesięcy w tyle za Stanami Zjednoczonymi pod względem działań akomodacyjnych, wyraźnie jednak widać, że obecny cykl polityki pieniężnej de facto doprowadzi do renacjonalizacji rynku obligacji skarbowych po obu stronach Atlantyku. Aby jednak uzyskać pełną skuteczność, EBC potrzebuje zaplecza fiskalnego – nie jutro, nie pojutrze, a już dziś i teraz. Europa zmarnowała już zbyt wiele czasu, prowadząc kłótnie polityczne – wskazuje Dembik.

Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi