Wyzwania, którym Ameryka musi podołać

USA › Choć każdy kandydat na prezydenta ma program przewidujący głębokie zmiany, to później często przegrywa z problemami strukturalnymi. Hubert Kozieł [email protected]

Publikacja: 10.11.2020 10:19

Foto: GG Parkiet

 

To, że końcówka wyścigu prezydenckiego w USA okazała się tak wyrównana i nerwowa, świadczy nie tylko o wpływie pandemicznego zamieszania na system wyborczy. Pokazuje to również, jak Ameryka jest wewnętrznie podzielona wokół różnych wizji przyszłości. Nie podzieliła jej bynajmniej tylko polityka prowadzona przez prezydenta Trumpa. Mamy bowiem do czynienia ze zjawiskami, które narastały od wielu lat, a nabrały siły po poprzednim kryzysie finansowym. Stany Zjednoczone są nadal supermocarstwem, największą gospodarką świata i największym rynkiem kapitałowym globu. Coraz częściej można się jednak spotkać z opiniami mówiącymi, że są krajem, którego potęga mocno osłabła, choćby w porównaniu z latami prezydentury Ronalda Reagana (1981–1989) czy Billa Clintona (1993–2001). Lokatora Białego Domu czeka więc trudne zadanie – utrzymania siły Stanów Zjednoczonych oraz naprawy trapiących je od lat problemów strukturalnych. I to jest jeden z powodów, dla których ten bój o prezydenturę był taki ważny.

Starzejąca się infrastruktura

Co cztery lata Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów (ASCE) publikuje raport oceniający stan amerykańskiej infrastruktury. Ostatni z nich powstał w 2017 r. Wówczas wystawiono całej infrastrukturze publicznej w USA ocenę D+. (W amerykańskim szkolnictwie najwyższą oceną jest „A+", a najniższą „F-"). Przez ostatnie 20 lat oscylowała ona między D+ a D. Jeszcze w 1988 r. wynosiła ona C. W raporcie z 2017 r. lotniska zostały ocenione na D, mosty na C+, tamy na D, wodociągi na D, infrastruktura energetyczna na D+, szkoły na D+, drogi na D, a koleje na B. Ameryka ma więc podobny problem jak wiele innych państw Zachodu: infrastrukturę publiczną, która kilka dekad temu była imponująca i nowoczesna, ale którą z czasem mocno zaniedbano. ASCE szacowała trzy lata temu koszty niezbędnej modernizacji amerykańskiej infrastruktury na 4,95 bln USD. Administracja Trumpa zaproponowała w 2018 r. program wsparcia dla infrastruktury wart 1,5 bln USD. Przepadł on jednak w politycznej „otchłani" Kongresu. Sięgano więc po mniejsze programy, takie jak np. program modernizacji infrastruktury wodociągowej. Joe Biden proponował natomiast w swoim programie pakiet infrastrukturalny wart 1,3 bln USD oraz pakiet na rzecz „czystej energetyki" opiewający na 2 bln USD. Ich los wydaje się jednak niepewny – nie tylko ze względu na kontrowersje związane z wynikiem wyborów w USA, ale też z brakiem wymaganej przewagi demokratów w Senacie.

Stany Zjednoczone mają też bardzo dużo do nadrobienia w kwestii technologii 5G. Newt Gingrich, były republikański przewodniczący Izby Reprezentantów, był jedną z osób, które w ostatnich latach alarmowały, że USA wyraźnie przegrywają z Chinami wyścig technologiczny w tej niszy. USA brakowało narodowej strategii w tej kwestii, a prywatni operatorzy w swoich koncepcjach dotyczących 5G skupiali się niemal wyłącznie na budowie tych sieci w wielkich miastach, zostawiając rolniczą prowincję w świecie 4G i 3G. Co więcej, dostosowywali swoje sieci do zakresu częstotliwości, które nie były wykorzystywane w innych częściach świata. Najpopularniejsze zakresy częstotliwości 5G znajdowały się bowiem w rękach wojska. – Głębokie Państwo blokuje rozwój technologii 5G – stwierdził Gingrich, mając na myśli przeszkody czynione przez cywilną i wojskową biurokrację. W końcu jednak lobbing jego oraz takich osób jak miliarder Peter Thiel sprawił, że administracja Trumpa zapowiedziała na 2021 r. aukcję częstotliwości 5G należących dotychczas do wojska. W programie wyborczym Trump zapowiadał też budowę narodowej sieci 5G opartej częściowo na partnerstwie publiczno-prywatnym. W programie Bidena znalazła się za to obietnica zwiększenia nakładów na badania nad technologią 5G. Wrzucono ją jednak „do jednego worka" z innymi przełomowymi technologiami mającymi otrzymywać wsparcie ze strony specjalnego funduszu. W programie Bidena pojawiła się też wzmianka o budowie inteligentnych miast, co sugeruje, że wysiłki związane z budową sieci 5G byłyby skupione głównie na dużych metropoliach. A tymczasem prowincja też wymaga dużych nakładów. 31 proc. gospodarstw domowych obszarów rolniczych nie ma dostępu do szerokopasmowego internetu.

Wroga edukacja

„Fundamenty edukacyjne naszego społeczeństwa są obecnie podmywane przez rosnącą falę przeciętności, która zagraża przyszłości naszego państwa i narodu. To, co trudno było sobie wyobrazić jedno pokolenie temu, zaczęło się dziać na naszych oczach – inni dościgają i prześcigają nasze osiągnięcia edukacyjne. Jeśli nieprzyjazna obca siła próbowałaby kiedyś narzucić nam taki przeciętny system edukacji, jaki dzisiaj mamy, to można by to uznać akt wojny" – mówił raport „Naród w zagrożeniu" przygotowany w 1983 r. dla administracji Reagana. Od tamtej pory standardy w edukacji publicznej się obniżyły.

Rażącym przykładem na patologie w amerykańskim systemie edukacyjnym są szkoły publiczne w Baltimore. W 2019 r. miasto wydawało tam na każdego ucznia 16,2 tys. USD i pod względem wielkości tych wydatków zajmowało czwarte miejsce w kraju. Efekty tych nakładów były jednak żałosne. W 13 z 39 szkół średnich w Baltimore żaden uczeń nie osiągnął dostatecznego poziomu w matematyce. Żaden! W kolejnych 14 szkołach tylko 1 proc. uczniów miało z tego przedmiotu wyniki co najmniej dostateczne. Próby zreformowania systemu rozbijają się głównie o opór nauczycielskich związków zawodowych oraz urzędników. Ci rodzice, którzy mają taką możliwość, wysyłają dzieci do szkół prywatnych, społecznych czy też religijnych, w których poziom nauczania jest o wiele wyższy. Bunt przeciwko szkołom publicznym widać też w społeczności latynoskiej i afroamerykańskiej. Ron DeSantis, republikański gubernator Florydy, zdobył swoje stanowisko m.in. dzięki temu, że głosowało na niego 20 proc. czarnoskórych kobiet w stanie. Nie chciały w ten sposób dopuścić do zwycięstwa afroamerykańskiego demokraty znanego z niechęci do szkół niepublicznych.

Tymczasem amerykańskie uniwersytety zmieniły się w maszynki do zarabiania pieniędzy. Średni koszt studiów na czteroletnich publicznych uniwersytetach sięgał w latach 2018–2019 37,4 tys. USD rocznie (licząc łącznie z kosztami zakwaterowania). Studenci zapożyczają się więc na potrzeby swojej edukacji. W 2020 r. łączna wartość zadłużenia studenckiego wynosiła 1,6 bln USD. Pół biedy, jeśli student zadłuża się, by uczyć się zawodu dobrze opłacanego lekarza, inżyniera, finansisty czy prawnika. Te pożyczki idą też jednak na pokrycie kosztów nauki na „śmieciowych" i mocno zideologizowanych kierunkach, które nie pomagają później znaleźć dobrej pracy. Studenci wchodzą więc w dorosłość obciążeni długiem, który będą spłacać przez długie lata. To zaś mocno ogranicza ich zdolność do podejmowania przedsiębiorczych decyzji.

Rywal strategiczny

USA mierzą się też z ogromnym problemem zewnętrznym: Chinami. Od ponad 200 lat Stany Zjednoczone nie spotkały się z przeciwnikiem, który byłby taką globalną potęgą. W czasie II wojny światowej Niemcy, Włochy, Japonia i Związek Sowiecki miały łącznie PKB mniejszy od amerykańskiego. W czasie zimnej wojny cały blok sowiecki również stał pod względem gospodarczym znacząco niżej od USA. Tymczasem na koniec 2019 r. chiński nominalny PKB wynosił około 70 proc. PKB amerykańskiego. Graham Allison, były doradca kilku amerykańskich sekretarzy obrony, w swojej książce „Skazani na wojnę?" zauważa, że obecna rywalizacja chińsko-amerykańska bardzo przypomina podobne konflikty z przeszłości, które często prowadziły do wojen. To scenariusz, w którym mocarstwo aspirujące rzuca wyzwanie mocarstwu dominującemu – tak jak to było m.in. na przełomie XIX i XX w. pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią. Wówczas ten proces doprowadził do I wojny światowej. Obecnie konflikt amerykańsko-chiński toczy się na polu handlowym, technologicznym, szpiegowskim i politycznym. (Niektórzy dopatrują się w nim również aspektu epidemicznego – związanego z Covid-19.) USA w ostatnich latach zaczęły się coraz mocniej przeciwstawiać chińskiej ekspansji i wspierać inne państwa sceptyczne wobec Pekinu. Czy ta strategia jednak przetrwa, czy też Ameryka abdykuje z roli przywódcy?

Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki
Gospodarka światowa
Odbudowa Ukrainy będzie musiała być procesem przejrzystym