Być może już w piątek Rada Ministrów zdecyduje o poważnej rewizji Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO), w tym o redukcji części pożyczkowej aż o 5,1 mld euro. Argumentem za, jak przedstawia to resort funduszy, ma być m.in. krótki czas, jaki nam pozostał do pełnego wykorzystania unijnych środków, a także ograniczenie presji na budżet państwa w 2026 r.
Budżet pod presją - dług bliski progu
Ta presja w przyszłorocznym budżecie ma być rzeczywiście duża. Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański wyliczał, że zadłużenie Polski na koniec 2026 r. ma wynieść 66,8 proc. PKB, ale bez uwzględniania KPO byłoby to 63,7 proc. PKB. Można więc powiedzieć, że realizacja unijnego programu zwiększa nasz dług w ujęciu unijnym, o ok. 3 pkt proc., czyli w przeliczeniu na złote – o 100-120 mld zł.
Jeszcze gorzej wygląda to, wedle słów ministra Domańskiego, w odniesieniu do długu liczonego wedle polskiej definicji. Tu różnica sięga nawet 4 pkt proc. PKB, w efekcie czego w 2026 r. zadłużenie ma wynieść 53,8 proc. PKB, niebezpiecznie zbliżając się do ustawowego progu ostrożnościowego (który wynosi 55 proc. PKB).
Tymczasem to właśnie m.in. szybki przyrost długu stał się podstawą do zmiany perspektywy oceny ratingowej dla Polski przez agencje Fitch i Moody’s w ostatnich dniach. Agencje ostrzegają przy tym, że jeśli nie zostaną podjęte działania konsolidacyjne, zadłużenie Polski może nadal rosnąć, co z kolei może być powodem cięcia już nie perspektywy, ale samej oceny ratingowej.