Na rynku czuć już święta. We wtorek mieliśmy ostatnią przedświąteczną sesję. Większość inwestorów myślami pewnie już jest przy wigilijnym stole. Dlatego też opisywanie sesji, która odbyła się we wtorek przed świętami mija się w zasadzie z celem. Dlatego w tym komentarzu ograniczę się tylko do stwierdzenia, że jeszcze we wtorek rano mieliśmy rekordy, a później przeważał kolor czerwony. Być może to wynikało też z faktu, że wtorkowa sesja, z podatkowego punktu widzenia, była ostatnią w 2025 r.
Czytaj więcej
Zniesienie czy też ograniczenie podatku Belki jest elementem koniecznym, ale nie jest wystarczają...
Aby jednak tych, którzy chcą się oderwać od świątecznej gorączki nie pozostawić samych sobie pokuśmy się o pierwsze podsumowania tego, czego doświadczyliśmy w 2025 r. Patrząc na stopy zwrotu indeksów mieliśmy do czynienia z dawno nie widzianą hossą. WIG od stycznia jest blisko 46 proc. na plusie. Aby znaleźć lepszy wynik za cały rok trzeba się cofnąć aż do 2009 r., kiedy to WIG zyskał blisko 47 proc. Jeśli jednak by się okazało, że ostatnie dwie sesje roku przyniosą kolejne wzrosty, to szukając wyższych stóp zwrotu trzeba będzie cofnąć się jeszcze mocniej w przeszłość. Gdyby więc faktycznie uda się pobić wynik z 2009 r. to zatrzymamy się dopiero na 1996 r., kiedy to WIG urósł 89 proc. Z perspektywy wielu inwestorów giełdowych (również i piszącego te słowa) jest to prawie prehistoria rynkowa, której nie pamiętają.
Hossa nie dotarła do wszystkich
Można więc rzec, że na naszym rynku doczekaliśmy się hossy z prawdziwego zdarzenia. Inna sprawa, że tak jak wskazują w tym numerze „Parkietu” (str. 4–5) szefowie biur i domów maklerskich, można odczuwać też pewien niedosyt. Hossę zagwarantował nam kapitał zagraniczny, który wyniósł indeks WIG20 już prawie 200 pkt. powyżej poziomu 3000 pkt., a który to na początku roku wydawał się być „marzeniem ściętej głowy”. Od maja z tonu spuściły za to mWIG40 i sWIG80 chociaż i one są na dobrej drodze, by w perspektywie całego roku uzyskać kilkudziesięcioprocentowe stopy zwrotu. A to przecież średnie i małe spółki są ulubieńcami inwestorów indywidualnych. Problem jednak w tym, że wielu z nich nadal nie poczuło bądź też nie przekonało się do hossy. Pytanie czy w 2026 r. nie będzie na to za późno? To już temat do innych rozważań. Teraz cieszmy się chwilą i zbliżającymi się świętami, a przy wigilijnym stole chwalmy się stopami zwrotu osiągniętym na rynku.