Po tym, jak w kwietniu inflacja bazowa w Polsce spadła do najniższego poziomu od stycznia 2020 r. (3,4 proc.), w maju kontynuowała tę tendencję, obniżając się do 3,3 proc. To pierwszy raz od okresu grudzień 2019-styczeń 2020, gdy inflacja bazowa dwa razy z rzędu znalazła się w dopuszczalnym przedziale wahań wokół celu inflacyjnego (1,5-3,5 proc.).
Inflacja bazowa to inflacja z pominięciem cen żywności i nośników energii (prądu, gazu, paliw itd.). „Zajmują” one około 42 proc. całego koszyka inflacyjnego GUS. Te dwie kategorie charakteryzują się dużą podatnością na czynniki globalne (np. geopolityczne, pogodowe). Wpływ polityki pieniężnej banku centralnego jest tu silnie ograniczony.
Jak analizują ekonomiści BOŚ Banku, do niższej inflacji bazowej w maju przyczyniła się kombinacja kilku czynników: obniżenie rocznej dynamiki cen w rekreacji i kulturze (głównie efekt spadku opłat radiowo-telewizyjnych), w łączności (miesięczny spadek cen w maju), spadek opłat za ubezpieczenie oraz głębszy spadek cen biletów lotniczych. Niższy od prognoz okazał się zaś wzrost cen za tytoń po marcowej podwyżki akcyzy.
Czytaj więcej
Polska wykonała bardzo duży krok w ostatnich 30–35 latach, i jest blisko zrobienia kolejnego. Żeby dojść do 60 proc. PKB USA per capita, trzeba mieć różnorodną gospodarkę. Nasza taka jest – mówi Piotr Bartkiewicz z departamentu analiz makroekonomicznych w Pekao SA.
Inflacja bazowa w trendzie spadkowym
Inflacja bazowa w Polsce jest w ponownym trendzie spadkowym od końcówki 2024 r. W listopadzie wynosiła jeszcze 4,3 proc., by w pierwszym kwartale br. oscylować już na poziomie 3,6-3,7 proc., a teraz spaść do 3,2 proc. Warto odnotować, że jeszcze w marcowej projekcji inflacyjnej NBP prognozował inflację bazową na poziomie około 4 proc. przez cały 2025 r.