Żaden z ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” nie spodziewał się zmiany stóp na posiedzeniu RPP. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że marcowe posiedzenie będzie kluczowe. Wskazywała na to retoryka prezesa NBP Adama Glapińskiego. Inflacja miała wejść na szczyt (to pozostaje bez zmian – w marcu ma być najwyższa w tym roku, około 5,5 proc.), a nowa projekcja inflacji pokazywać perspektywę jej trwałego spadku w kolejnych kwartałach. Rada miała odbyć w marcu strategiczne spotkanie ws. ścieżki cięcia. Być może już nawet wtedy miała znaleźć się w RPP większość za obniżką stóp. Wszystko zmieniło się w grudniu 2024 r., gdy prezes zakomunikował, że ustawa zamrażająca maksymalną cenę energii dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł/MWh do końca września 2025 r. uniemożliwia Radzie obniżki nawet i w całym 2025 r. Dlaczego? Bo gdyby od października br. doszło do odmrożenia cen (przy aktualnych taryfach 623 zł/MWh), to inflacja ponownie wyraźnie by urosła – według lutowych wyliczeń NBP z 4,1 proc. średnio w III kwartale do 4,8 proc. w czwartym. Rada, widząc na horyzoncie kolejną górkę – ryzyko wzrostu oczekiwań inflacji, w warunkach podwyższonej presji płac, ożywienia inwestycji i silnego popytu konsumpcyjnego – nie może obniżać stóp.