Niepewność - to główny powód przerwania przez Radę Polityki Pieniężnej cyklu obniżek stóp procentowych - powiedział w czwartek prezes NBP Adam Glapiński. - W obliczu niepewności utrzymanie stóp to jedyna słuszna decyzja. Gdyby nie ta niepewność, to byśmy zdecydowali się na jeszcze jedną bądź dwie obniżki - tłumaczył. Dzień wcześniej RPP postanowiła utrzymać stopę referencyjną NBP na poziomie 5,75 proc., wbrew oczekiwaniom większości ekonomistów, że zostanie ona obniżona o 0,25 pkt proc., tak jak miesiąc wcześniej.
Czytaj więcej
Adam Glapiński dość szybko może stracić możliwość pełnienia funkcji prezesa NBP. Postawienie go przed Trybunałem Stanu może spowodować zawieszenie go w czynnościach prezesa. – To bardziej prawdopodobne niż jeszcze 10 dni temu – mówi polityk Trzeciej Drogi.
Wystąpienie prezesa NBP było utrzymane w jastrzębim tonie. Część ekonomistów na gorąco komentowała na X (dawny Twitter), że w świetle wypowiedzi Glapińskiego nie można nawet wykluczyć podwyżek stóp procentowych w 2024 r. Prezes NBP uciął jednak takie spekulacje. - Nie wyobrażam sobie podwyższania stóp, nie spodziewam się takiego wzrostu inflacji - powiedział. Jak dodał, w polityce pieniężnej nastał teraz "nudny czas", co zdaje się sugerować, że stopy procentowe nie zmienią się przez dłuższy czas.
Mówiąc o niepewności, prezes NBP wymienił przede wszystkim decyzje nowego rządu dotyczące tzw. tarczy antyinflacyjnej. Wycofanie się władz z obniżonej stawki VAT na podstawowe artykuły żywnościowe i mrożenia cen nośników energii z początkiem 2024 r. oznaczałoby wyraźny wzrost inflacji. Glapiński zdradził, że nowe prognozy Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP, które członkowie RPP poznali na listopadowym posiedzeniu, zostały sporządzone przy założeniu, że tarcze zostaną utrzymane (choć zwyczaj nakazywałby założenie, że tarcza wygaśnie zgodnie z obecnym stanem prawnym). W takich okolicznościach inflacja w 2024 r. wyniosłaby według analityków z NBP średnio 4,7 proc., po 11,4 proc. w br., a do pasma dopuszczalnych wahań wokół celu banku centralnego (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.) wróciłaby pod koniec 2025 r.