Temat wprowadzenia euro w Polsce zszedł w ostatnim kwartale na dalszy plan. Choć kampania wyborcza właśnie się rozkręca, to politycy wyraźnie mniej mówią o euro.
– Dyskusja cichnie, bo wprowadzenie eurowaluty wiązałoby się z wypełnieniem warunków konwergencji, m.in. zapewnieniem stabilności cen czy stóp procentowych, zmniejszeniem inflacji i uzdrowieniem finansów publicznych, a to oznaczałoby przeprowadzenie przez rządzących odpowiednich reform – mówi Marek Tatała, wiceprezes Fundacji Wolności Gospodarczej. – W obecnej sytuacji politycznej oddalamy się niestety od tych dobrych dla gospodarki rozwiązań – dodaje inicjator kampanii KursNaEuro.pl. I przypomina, że przyjęcie europejskiej waluty to nasze zobowiązanie. – 20 lat temu większość Polaków w referendum opowiedziała się za wejściem do strefy euro – zauważa Tatała.
„Parkiet” dotarł do opracowanego przez firmę Sotrender na zlecenie Fundacji Wolności Gospodarczej raportu „Indeks Eurosentymentu”. Indeks mierzy zaangażowanie internautów w temat euro w różnych przedziałach czasowych. Wartość 100 pkt oznacza w nim, że wszystkie publikacje w danym okresie były przychylne wprowadzeniu euro w Polsce, a 0 pkt, że wszystkie były negatywne. I jak się okazuje, w drugim kwartale 2023 r. „Indeks Eurosentymentu” wyliczany za okres 12 miesięcy spadł w stosunku do poziomu wyliczonego w pierwszym kwartale aż o 13 pkt proc. i przyjął wartość 52. Wciąż nieznacznie przechyla się on na stronę „za” wprowadzeniem euro, jednak od początku roku widoczna jest tendencja spadkowa.
Czytaj więcej
Większość ekonomistów zgadza się, że przystąpienie do strefy euro byłoby dla Polski korzystne gospodarczo. Ale wielu podkreśla, że w integracji walutowej nie o to chodzi. Przyjęcie wspólnej waluty byłoby potwierdzeniem przynależności Polski do rdzenia Europy.
– Realizowana przez rządzących polityka straszenia przyjęciem euro znajduje swoje odzwierciedlenie w społeczeństwie – komentuje Marek Tatała.