Opóźnienia w dostawach oraz wzrost kosztów transportu i magazynowania – to tylko przykłady wyzwań, z jakimi mierzą się od kilku kwartałów przedsiębiorcy. Dotyczą one branż tradycyjnych i podmiotów z sektora tzw. nowej ekonomii.
Koszty idą w górę
W niektórych wyspecjalizowanych sektorach firmy mają niewielkie pole manewru.
– Z założenia nie możemy sobie pozwolić na obniżanie jakości podwykonawców, bo nasze projekty są na zbyt zaawansowanym etapie rozwoju, a jakość urządzeń jest dla nas gwarantem dobrej pozycji negocjacyjnej przy sprzedaży – mówi Sanjeev Choudary, prezes Medinice. Dodaje, że firma nie ma też możliwości wspierania się podwykonawcami, bo w Europie czy USA jest tylko kilka podmiotów, które są w stanie sprostać jej wymaganiom.
– Na dziś średni czas przepływu półproduktów czy surowców nadal pozostaje znacznie wydłużony względem 2019 r. i wynosi mniej więcej trzy miesiące. Dla przykładu: pozyskanie złota zajmuje tyle samo czasu co w 2019 r., a wyprodukowanie zaprojektowanych przez nas półproduktów z tego złota zajmuje dwa razy więcej czasu – wskazuje szef Medinice. Wtóruje mu Marzena Wieczorkowska, wiceprezes zarządu ds. badań i rozwoju w Pharmenie.
– Problemy z łańcuchami dostaw nadal występują, choć na inną skalę niż w szczególności w roku 2020, kiedy część komponentów nie była przez wiele tygodni dostępna. Obecnie firmy produkcyjne borykają się w szczególności z wydłużonymi terminami dostaw – mówi. Dodaje, że terminy te w niektórych przypadkach uległy nawet dwukrotnemu wydłużeniu.