Jak podał w piątek GUS, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej 10 pracownikami, zwiększyło się w kwietniu o 14,1 proc. rok do roku, po zwyżce o 12,4 proc. w marcu i 11,7 proc. w lutym. To oznacza, że wyniosło niemal 6627 zł brutto. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się ponownego przyspieszenia wzrostu płac, ale do 12,6 proc. rok do roku.
Tak szybkiemu wzrostowi wynagrodzeń sprzyja duży wciąż popyt na pracowników. Przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w kwietniu o 2,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 2,4 proc. w marcu. Ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniku na poziomie 2,7 proc.
Na dynamikę zatrudnienia w ujęciu rok do roku spory wpływ ma doroczna rewizja próby przedsiębiorstw, której GUS dokonuje w styczniu. Ale także w odniesieniu do marca zatrudnienie wzrosło wyraźnie: o 0,2 proc., czyli niemal 12 tys. etatów. To najlepszy kwietniowy wynik od 2010 r. Ekonomiści dostrzegają tu efekty napływu do Polski fali uchodźców z Ukrainy, z których coraz większa część podejmuje pracę, także w sektorze przedsiębiorstw.
- Struktura branżowa zmian zatrudnienia może wskazywać, że na krajowy rynek pracy miał wpływ wybuch wojny i napływ uchodźców z Ukrainy. Wzrost zatrudnienia w gastronomii, zakwaterowaniu oraz pozostałych usługach może wynikać z faktu, że wśród uchodźców z Ukrainy dominowały kobiety – komentuje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.