[b] Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas, Warszawa:[/b]
"Sam deficyt handlowy nie jest bardzo zaskakujący, biorąc pod uwagę tempo spowolnienia już widoczne w gospodarce krajowej, przede wszystkim jeśli chodzi o inwestycje, ale i popyt konsumencki. To tłumaczy ponad 30-procentowy spadek importu rok do roku. Ten spadek jest też wspierany przez słabszą złotówkę. Zaskoczeniem była natomiast nadwyżka na rachunku obrotów bieżących, która wynika z szybszych transferów z UE, co widać po dużej nadwyżce na rachunku transferów.Spadek eksportu o około 30 procent musi budzić zaniepokojenie. Pokazuje, jak szybko popyt zewnętrzny się kurczy. O ile dane o rachunku bieżącym pokazują na wyraźną poprawę (ograniczenie deficytu), o tyle występują jednocześnie z bardzo wyraźnym spadkiem bezpośrednich inwestycji zagranicznych.Krótkoterminowo są to dane pozytywne dla złotego, natomiast w perspektywie średnio- czy długoterminowej pokazują, że choć deficyt będzie mniejszy, to mniejsze będzie też jego finansowanie poprzez stabilne źródła, takie jak napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych."
[b]Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska:[/b]
"Najważniejsze są dane o eksporcie i imporcie - widać wyraźnie, że brak popytu zagranicznego przekłada się na zamówienia w Polsce, stąd spadek eksportu liczonego w euro o 28 procent. Ważne, że import zmniejszył się równie dynamicznie, o 33 procent, bo dzięki temu saldo towarów pokazuje tylko niewielki deficyt na poziomie 140 milionów euro. Sama nadwyżka (obrotów bieżących) wynika prawdopodobnie z dużej kwoty transferów unijnych. Dla Rady Polityki Pieniężnej (RPP) to tylko potwierdza, że ożywienie nie nadejdzie dopóki nie będzie ożywienia za granicą. Dopóki eksport będzie słaby, to będzie za nim postępowałao osłabienie w popycie wewnętrznym".
[b]Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK w Warszawie:[/b]