Jeśli Narodowy Bank Polski nie wykaże w tym roku zysku, który mógłby przekazać w przyszłym roku budżetowi, to rząd może zdecydować się na zmianę ustawy o Narodowym Banku Polskim – wynika z piątkowej wypowiedzi Sławomira Nowaka, szefa gabinetu politycznego premiera Donalda Tusk.– Rozmawialiśmy z prezydentem również o tym, że jeżeli nawet nie uda nam się przekonać prezesa Skrzypka, i te pieniądze podatników schowa przed nimi, to spróbujemy też drogą ustawową przeksięgować czy umożliwić przekazanie zysku do budżetu – powiedział Nowak w TVN24.
[srodtytul]Zabezpieczenie przed aprecjacją[/srodtytul]
Kontrowersje wokół tegorocznego wyniku finansowego NBP pojawiły się w czwartek, gdy premier Tusk powiedział, że liczy na to, że bank centralny wpłaci do budżetu w 2010 r. ok. 10 mld zł. Zdaniem szefa rządu, zasilenie państwowej kasy przez bank taką kwotą pozwoliłoby uniknąć podnoszenia podatków.
Przedstawiciele banku centralnego i duża część ekonomistów wskazywali, że zgodnie z zasadami rachunkowości NBP przyjętymi przez Radę Polityki Pieniężnej pod koniec 2006 r., jeśli w danym roku bank uzyskuje nadwyżkę dochodów, to powinna ona być przekazywana na rezerwę na ryzyko kursowe. Rezerwa zabezpiecza NBP przed stratami, które pojawiają się wówczas, gdy dochodzi do aprecjacji złotego. Umocnienie naszej waluty powoduje bowiem zmniejszanie się złotowej wartości rezerw walutowych.
Według najnowszych danych, rezerwy NBP wynoszą 47,7 mld euro. Podobna rezerwa uległa wyczerpaniu w 2007 r., a ponieważ wówczas złoty nadal się umacniał, to bank centralny wykazał wówczas ponad 12 mld zł straty.Jak zaznaczył Sławomir Nowak, w tym roku rezerwa na ryzyko kursowe ma się zwiększyć o kilkanaście miliardów złotych. Według niego, NBP ma wystarczająco dużo rezerw z niezrealizowanych zysków z lat poprzednich. – To jest 23 mld zł, naprawdę to jest wystarczająca kwota na ryzyko kursowe – przekonywał współpracownik premiera.