W piątek na posiedzeniu plenarnym odbędzie się głosowanie nad wyborem dwóch z czterech zgłoszonych osób (trzeciego członka RPP Sejm wybierze za kilka tygodni).

W przypadku Andrzeja Bratkowskiego, byłego wiceprezesa NBP, i Elżbiety Chojnej-Duch, wiceminister finansów, zgłoszonych przez koalicjantów oraz Krzysztofa Jajugi rekomendowanego przez Klub Lewicy posłowie byli jednomyślni. Podczas głosowania nad kandydaturą Andrzeja Kaźmierczaka zaproponowanego przez PiS jedna osoba się wstrzymała.Posłowie pytali m.in. o termin wejścia do strefy euro. Najbardziej entuzjastyczny w tej kwestii był Bratkowski. – Nie można powiedzieć kategorycznie, kiedy powinniśmy wejść do strefy euro. Ale generalnie spowoduje to, że wzrost PKB Polski będzie mógł być wyższy o kilkadziesiąt punktów procentowych w dłuższej perspektywie – mówił posłom.

Elżbieta Chojna-Duch wspominała, że rząd przyjął już „mapę drogową” dojścia do euro i decyzji tej nie trzeba komentować. – Moja osobista opinia jest taka, że do ERM2 i euro powinniśmy wejść w najbliższym terminie, ale najkorzystniejszym dla polskiej gospodarki – mówiła. Podkreślała, że jest to uwarunkowane wieloma czynnikami, m.in. poziomu długu i zmianami konstytucji.

Krzysztof Jajuga z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu uważa, że od złożenia wniosku o wejście do ERM2 do wejścia do strefy euro miną przynajmniej trzy lata. – Gdy będziemy składać wniosek, musimy mieć pewność, że w ERM2 wypełnimy kryteria z Maastricht – mówił Jajuga.Z kolei Andrzej Kaźmierczak z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej twierdzi, że przyspieszanie wejścia do strefy euro może spowodować zapaść gospodarki.

– Nie spełniamy kryteriów, więc wejście do ERM 2 i strefy euro wiązałoby się z drastycznym obniżeniem deficytu budżetowego. Oznaczałoby to duże cięcia wydatków i bardzo wysoki koszt dla społeczeństwa oraz groziło zapaścią gospodarki – uważa Kaźmierczak. Żaden z kandydatów nie chciał prognozować kursu złotego wobec euro.