W zamian za zapadające w tym roku obligacje dwuletnie, pięcioletnie i dziesięcioletnie resort oferował inwestorom papiery, których termin wykupu zapada w 2015 i w 2018 roku. Średnia rentowność sprzedawanych „pięciolatek” wyniosła 5,91 proc., wobec około 5,96 proc. wyceny obligacji pięcioletnich na rynku wtórnym. Popyt na przetargu sięgnął 9,7 mld zł, co zdaniem analityków dobrze rokuje na kolejne aukcje.

– Widać duże zainteresowanie ofertą papierów Skarbu Państwa. Jednocześnie ministerstwo zdecydowało się dużą część ofert odrzucić, co potwierdza, że sytuacja budżetu nie jest najgorsza i MF ma komfort wyboru, i może „odcinać” najgorsze propozycje inwestorów – mówi Marek Kaczor, dealer rynku obligacji w PKO BP. – W ostatnim czasie na rynek trafiają same dobre informacje – o pokaźnym zysku NBP, o dużej rezerwie płynnościowej, która została na ten rok, o szykowanym planie naprawy finansów państwa. Wszystkie one utwierdzają inwestorów w przekonaniu, że kondycja budżetu może się poprawić – dodaje. Zdaniem ekonomistów, jeżeli pozytywnych sygnałów będzie więcej, można się spodziewać wzrostu cen rządowych papierów.

W najbliższą środę resort planuje sprzedaż obligacji dwuletnich. Tydzień później przeprowadzi przetarg papierów dziesięcioletnich lub o dłuższym terminie zapadalności. Inwestorzy będą czekali m.in. na 17 lutego. Wtedy resort może zaproponować inwestorom papiery o zmiennym oprocentowaniu, oferowane ostatnio w sierpniu 2008 r.