Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club, uważa, że dane makroekonomiczne za I kwartał – choć są lepsze od przewidywań – to nie zapowiadają szybkiego wzrostu gospodarczego. Jego zdaniem, jeśli nadal będziemy się rozwijali w 3-proc. tempie, to nie uda nam się szybko odbić z kryzysu.
W opinii Gomułki, by ocenić stan obecny gospodarki, należy porównać wyniki I kwartału tego roku do sytuacji sprzed roku i dwóch: – Jeśli przyjąć poziom produkcji sprzedanej przemysłu za 100 w I kw. 2008 r., to poziom ten spadł do 90 w I kw. 2009 r. i wzrósł do 98,5 w bieżącym roku – tłumaczy ekonomista. Ocenia, że gdyby nie światowy kryzys, to poziom produkcji sprzedanej wynosiłby 109 w I kw. 2009 i 118 w I kw. 2010.
Gomułka szacuje, że na skutek kryzysu przemysł zmniejszył swoją aktywność średnio o około 20 proc. – Poprawa polega na tym, że już od roku nie ma pogarszania – uważa Stanisław Gomułka.
Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, zgadza się, że gospodarka rozwija się znacznie poniżej swoich możliwości: – Nasze potencjalne tempo rozwoju to zapewne teraz ok. 4 proc. – mówi. Jego zdaniem to, że wciąż nie możemy nabrać rozpędu, wynika w sporej mierze z braku reform strukturalnych, przede wszystkim sektora finansów publicznych. – To one mogą stać się rzeczywistym impulsem rozwoju gospodarczego – wskazuje Rybiński.
Również jego zdaniem dane makroekonomiczne z początku roku nie wskazują na gwałtowne przyspieszenie: – Inwestycje infrastrukturalne nie pomogą nam zbudować przewag konkurencyjnych w Europie, co najwyżej ograniczą nasze zapóźnienie cywilizacyjne.