Wieloletni plan finansowania państwa, który ma dziś przyjąć rząd, zakłada podniesienie od stycznia przyszłego roku VAT na żywność do 6 proc., materiały budowlane do 8 proc., a na wszystko inne do 23 proc. Nawet jeśli wicepremier Waldemar Pawlak z PSL zablokuje podwyżkę VAT na żywność, to i tak trzeba się liczyć z tym, że w przyszłym roku więcej będziemy wydawać na towary i usługi, ponieważ producenci przerzucą ciężar podwyżki przynajmniej w części na konsumenta. Taki sam skutek będą miały wzrost akcyzy na papierosy o 4 pkt proc. i perspektywa pojawienia się akcyzy na węgiel i koks z początkiem 2012 roku.
[srodtytul]Niezadowolona RPP[/srodtytul]
– Wzrost podatków w przyszłym roku i ewentualność kolejnych podwyżek w późniejszym czasie wpłyną na pojawienie się presji inflacyjnej – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – W efekcie należy się liczyć ze wzrostem WIBORU, i kosztów kredytów. Oprocentowanie depozytów będzie bardzo wolno podążało za wzrostem oprocentowania pożyczek.
Zdaniem ekonomistów wyższe podatki spowodują wzrost cen towarów i usług oraz przełożą się na inflację wyższą nawet o 0,5 pkt proc. W efekcie siła nabywcza Polaków osłabnie, co spowoduje obniżenie popytu konsumpcyjnego. Minister finansów założył w planie, że spożycie prywatne wzrośnie w przyszłym roku o 3,1 proc. wobec 1,8 proc. w tym roku. – Wyższe podatki i inflacja obniżą tempo wzrostu gospodarczego o około 0,3 pkt proc. – szacuje Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.
Z wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej wynika, że posunięcie ministra finansów może stać się jednym z elementów przyspieszenia podwyżek stóp procentowych. Zdaniem Adama Glapińskiego z RPP wzrost cen wymusi konieczność podwyżki stóp procentowych, a w konsekwencji spowolnienie wzrostu gospodarczego. Podobną opinię wyraził również Andrzej Kaźmierczak z RPP. Z rezerwą o planach resortu finansów wypowiadała się także Anna Zielińska-Głębocka.