Frekwencja niestety była niewielka, co zauważył sam premier: - widzę że zainteresowanych dobrą sytuacją naszego kraju jest niewiele.

Tusk zaznaczył, że reputacja Polski i Polaków jest dziś duża, bo nasza sytuacja nie jest oparta sztuczkach, ale na solidnych podstawach. Aby je utrzymać, należy realizować przyjęty wczoraj przez rząd plan. - Cały świat dziś rezygnuje z inwestycji infrastrukturalnych, obniża pensje, zamraża waloryzacje rent i emerytur i podnosi podatki obarczając dodatkowym ciężarem obywateli - wyjaśnił premier. - My nie musimy nadmiernie obciążać budżetów domowych, bo my nie przyjęliśmy - tak jak inny - fałszywych założeń co do rozwoju sytuacji i nie pompowaliśmy nadmiernie gospodarki - powiedział Tusk. - Nasza zasadą było nie zadłużaj się ponad miarę wydawaj tyle ile masz, nie zrzucaj ciężarów na innych. To przyniosło skutek.

Premier pytał - Czego chcemy uniknąć i co chcemy osiągnąć? I odpowiadał - nie będziemy słuchali opozycji i ekonomistów, którzy radzili nam wcześniej podnoszenie deficytu. Uznaliśmy, że nie obetniemy rent i emerytur, dalej będziemy podnosić pensje dla nauczycieli, bo przyszłość Polski zależy od kondycji tego zawodu. Premier dodał, że rząd nie będzie też przeprowadzał radykalnych reform, do których nawołują eksperci. Reformy mają tylko wtedy sens, gdy zachowując dbałość o budżet zapewniają godziwy byt obywatelom tu i teraz, a nie w niewiadomej przyszłości. Tusk zapewnił, że plan ma na celu wydawanie przez państwo tylko tyle pieniędzy ile zarabia, w ocenie rządu też dotkliwość podwyżki VAT nie będzie zbyt cenotwórcza. - Dyscyplina finansów publicznych wzrośnie, zrobimy też wszystko, aby nie przekroczyć progu zadłużenia na poziomie 55 proc. w relacji do PKB - wyjaśnił premier rządu. - Uważam, że nasze propozycje wystarczą aby bezpiecznie przeprowadzić Polskę przez kryzys, nie ma potrzeby mocniej bić Polaków po kieszeniach.