W piątkowy wieczór inwestorzy płacili za euro 3,96 zł. Od kilku tygodni wahania kursu nie są już tak duże, jak jeszcze w maju. Dla części analityków to znak, że inwestorzy czekają na wyraźne sygnały z gospodarki światowej.
– Rynek otrzymuje pozytywne informacje z zagranicznych rynków obligacji. Istotne dla przyszłych kwotowań złotego będą także kolejne informacje z USA. Bacznie będziemy przyglądać się gospodarkom europejskim ogarniętym kryzysem, czyli greckiej, hiszpańskiej i portugalskiej – ocenia w rozmowie z PAP Przemysław Winiarczyk, diler walutowy Banku Millennium. – Zmiany na rynkach bazowych wciąż decydują o zmienności złotego – potwierdzają ekonomiści PKO BP.
Analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg spodziewają się, że na koniec września za euro płacić będziemy 4 zł, a na koniec roku – 3,9 zł (taka jest średnia prognoz). Największym optymistą jest Bank of America/Merrill Lynch (oczekuje kursu 3,7 zł za euro). Spadku wartości polskiej waluty oczekują z kolei ekonomiści BNP Paribas (ich prognoza na koniec września wskazuje na 4,2 zł za euro).
W tym tygodniu dla inwestorów kluczowe będą dzisiejsze dane o dynamice PKB Polski w II kwartale, a także środowe szacunki resortu finansów dotyczące sierpniowej inflacji i PMI – indeks menedżerów logistyki.Od początku roku złoty zyskał względem euro około 3 proc. Lepszą stopę zwrotu notują inwestorzy posiadający długie pozycje na czeskiej koronie (6 proc.).
Mimo to analitycy amerykańskiego Brown Brothers Harriman rekomendowali w ubiegłym tygodniu swoim klientom kupno złotego i tureckiej liry, uznając, że te właśnie waluty są najbardziej niedowartościowane w regionie.