Pierwszy budżet oparty na regule wydatkowej

Rząd obradować będzie jutro nad projektem przyszłorocznego budżetu. Wstępne założenia przewidują ustalenie deficytu na 2011 rok na poziomie 45 mld zł. Dochody mają wynieść 268,2 mld zł, a wydatki 313,2 mld zł.

Aktualizacja: 02.09.2010 14:08 Publikacja: 02.09.2010 07:42

Pierwszy budżet oparty na regule wydatkowej

Foto: GG Parkiet

– Spodziewam się, że to, co zapisano w wieloletnim planie finansowym państwa zostanie z drobnymi przesunięciami przepisane do projektu budżetu – wyjaśnia prof. Krzysztof Rybiński z SGH. – Nie wydarzyło się nic, co uzasadniałoby jakiekolwiek większe zmiany – dodaje.

Z planu wynika, że gospodarka będzie w przyszłym roku rosła w tempie 3,5 proc., inflacja zaś wyniesie 2,3 proc. W tym wypadku jednak ekonomiści są przekonani, że tak PKB, jak i inflacja będą wyższe. – Nasze prognozy mówią o wzroście rzędu 4,2 proc. i inflacji na poziomie 3,5 proc. – wyjaśnia Ryszard Petru, ekonomista BRE Banku. – Jednak rząd zapewne pozostanie przy swoich szacunkach, bo to daje pewien margines bezpieczeństwa dla budżetu – dodaje.

Tym bardziej że, jak twierdzi prof. Rybiński, założenia dotyczące poziomu wpływów podatkowych i tak są przeszacowane. – Rząd liczy, że podatek VAT przyniesie w przyszłym roku 119,3 mld zł, moim zdaniem może być to trudne, ponieważ planowana podwyżka tego podatku o 1 pkt. proc. uruchomi proces poszerzania szarej strefy – wyjaśnia ekonomista.

Już od przyszłego roku wydatki państwa mają być oparte na regule wydatkowej, zakładającej ich wzrost o stopień inflacji plus jeden procent. Płace w budżetówce mają zostać zamrożone, a waloryzacja rent i emerytur przeprowadzana nie procentowo, ale kwotowo. Premier zapewnia przy tym, że nie zamierza oszczędzać na świadczeniach, zmiana sposobu waloryzacji ma zmniejszyć dysproporcje pomiędzy wypłatami emerytur.

Z wyliczeń rządu wynika, że waloryzacja rent i emerytur według dotychczasowych zasad ma pochłonąć w przyszłym roku 3,76 mld zł. Ekonomiści szacują, że może to być nawet powyżej 4,1 mld zł (uwzględniając fakt, że tegoroczna inflacja sięgnie 2,5 proc., a nie, jak założył rząd, 2 proc.).

Reklama
Reklama

– Zamiana nie przyniesie żadnych oszczędności dla budżetu – tłumaczy Aleksandra Wiktorow, członek Rady Gospodarczej przy premierze i była prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. – Premier w trosce o najbiedniejszych, w których najbardziej może uderzyć podwyżka VAT, chce wprowadzić inny podział publicznych pieniędzy przeznaczanych na waloryzację. Kwotowe wyrównywanie świadczeń pozwoliłoby przyznać im więcej pieniędzy, niż dostaliby w przypadku procentowej waloryzacji – dodaje.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, jest jednak przekonany, że zmiana zasad waloryzacji ma na celu zaoszczędzenie pieniędzy w budżecie. – W obecnej sytuacji każdy milion pozostawiony w kasie państwa ma znaczenie – mówi ekonomista.

Obawiają się tego również związkowcy, dlatego nie zgadzają się na zmianę. – Wielu rencistów i emerytów nie stać, aby zapewnić sobie życie na poziomie tzw. minimum socjalnego, dlatego od dawna postulowaliśmy, aby uzupełnić waloryzację procentową o dodatek kwotowy, który pozwoliłby zmniejszyć dysproporcje w wypłacanych świadczeniach – wyjaśnia Zbigniew Kruszyński z prezydium „Solidarności”.

Gospodarka krajowa
Będzie nowy wehikuł do finansowania obronności
Gospodarka krajowa
Tak ma się rozwijać Polska
Gospodarka krajowa
Żółta kartka od Fitch
Gospodarka krajowa
Andrzej Domański: Powody decyzji Fitcha są jasne. To weta prezydenta Karola Nawrockiego
Gospodarka krajowa
Agencja Fitch obniżyła perspektywę ratingu Polski do negatywnej
Gospodarka krajowa
Mrożenie cen energii elektrycznej ważnym czynnikiem dla RPP
Reklama
Reklama