Jeszcze pod koniec 2012 r. rośliśmy w tempie 0,7 proc. Najnowszy szacunek Głównego Urzędu Statystycznego dla I kwartału jest co prawda o 0,1 pkt proc. lepszy niż pierwszy odczyt podany dwa tygodnie temu, ale wiele wskazuje na to, że ten rok będzie najtrudniejszy dla naszej gospodarki od początku transformacji.
Mocne hamowanie
Ekonomiści OECD spodziewają się, że dynamika wzrostu polskiego PKB spadnie w tym roku nawet poniżej 1 proc. Do 0,9 proc. z 1,5 proc. swoją prognozę obniżył też w środę bank HSBC. Także prezes GUS Janusz Witkowski przyznał, że wzrost może wyhamować do 1 proc. z 2 proc. w roku ubiegłym.
Gospodarka toczy się powoli, bo popyt krajowy spada już od czterech kwartałów. To sprawia, że coraz mniej towarów sprowadzamy z zagranicy, a ponieważ eksport wciąż rośnie, nadwyżka w handlu utrzymuje wzrost gospodarki „na plusie". Jednak w minionym kwartale polskie firmy mocniej odczuły problemy partnerów handlowych ze strefy euro. Dynamika eksportu wyhamowała do 1,3 proc. z 3,2 proc. w IV kw. 2012 r.
Najgorsze za nami?
Jeśli wstępne szacunki GUS się potwierdzą, na początku tego roku zapaść w gospodarce była niemal tak duża jak w pierwszych miesiącach roku 2009, czyli na początku globalnego kryzysu gospodarczego. Premier Donald Tusk zapewnia, że Polsce nie grozi recesja, a ekonomiści w statystykach doszukują się pozytywnych sygnałów i twierdzą, że najgorsze mamy już za sobą. – W kolejnych kwartałach tempo wzrostu gospodarczego nie powinno się już obniżać. Ale poprawa w drugim kwartale może być jedynie symboliczna i w zasadzie wciąż będziemy na dnie – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
Pytanie: kiedy i jak szybko zaczniemy z dołka wychodzić. Nadziei na szybszy wzrost w kolejnych kwartałach ekonomiści upatrują w poprawie konsumpcji prywatnej. W I kw. jej wartość nie zmieniła się w porównaniu z poprzednim rokiem. – Jeśli jednak popatrzeć na dane odsezonowane, konsumpcja prywatna zwiększyła się 0,3 proc. Zwyżki, choć cieszą, poziom mają bardzo niski, można jednak domniemywać, że gospodarka najgorszy moment przeszła w ostatnim kwartale ubiegłego roku – zauważa Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. – Kolejne kwartały mogą przynieść dalszy, choć umiarkowany, wzrost konsumpcji, czemu będzie sprzyjał bardzo niski poziom inflacji oraz mająca miejsce w marcu wysoka waloryzacja rent i emerytur – mówi Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku.