– Niewiele wiemy o tym, czy efektywnie wydajemy pieniądze na aktywną politykę na rynku pracy. Nie wiemy, bo nikt nie bada, ile osób zapisanych w rejestrach rzeczywiście szuka pracy – uważa Jarosław Górniak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, szef projektu badawczego Obserwatorium Regionalnych Rynków Pracy Pracodawców RP. – A decentralizacji i usamodzielnieniu publicznych służb zatrudnienia nie towarzyszyła taka przebudowa systemu ich finansowania, by była powiązana z poprawą sytuacji na rynku pracy, a nie z wykorzystanymi pieniędzmi – wskazuje Górniak.

W ramach prowadzonego przez niego projektu analizowana jest sytuacja na rynku pracy. Prowadzone są także badania dotyczące np. tego, w jaki sposób działalność urzędów pracy skorelowana jest z potrzebami firm działających na ich obszarze.

Zdaniem pracodawców w Polsce polityka publicznych służb zatrudnienia jest zbyt sformalizowana. Działa na podstawie ram ustawowych. A lokalne urzędy są za bardzo podporządkowane polityce. – Brakuje nam pilotażowych programów i rozwiązań, które mogłyby zastąpić działania nieefektywne – ocenia Jarosław Górniak. Firmy skarżą się też na to, że kandydaci przedstawiani przez służby pracy nie mają motywacji do podjęcia zatrudnienia. – Często też brakuje kandydatów o odpowiednim doświadczeniu. A wymagania płacowe przewyższają propozycje firm – dodaje Izabela Koryś, dyrektor Obserwatorium.