– Rzeczywiście, nie jest to ubiegłoroczne tempo, ale i pieniędzy zostało już niewiele – mówi Olgierd Geblewicz, marszałek zachodniopomorski.

Skąd wzięło się nagłe wyhamowanie pędu regionów po pieniądze z Brukseli? – Początek roku zwykle charakteryzuje się spowolnieniem – tłumaczy Daniel Górski, dyrektor w Podlaskim Urzędzie Marszałkowskim. – Zostały środki, które nie cieszą się największą popularnością, np. na sieci energetyczne i gazowe – wskazuje z kolei Olgierd Geblewicz.

Spowolnienie to również pokłosie pogoni regionów za dodatkowymi środkami z tzw. krajowej rezerwy wykonania. Była to nagroda z resortu rozwoju regionalnego za szybkie tempo wydatków i efektywność realizacji programów operacyjnych. Do programów regionalnych trafiło z niej 512 mln euro. O bonus województwa starały się przez cały ubiegły rok i uzyskawszy go, wszystkie spoczęły na laurach.

– Regiony ustawiały daty ubiegłorocznych konkursów pod kątem wyścigu po bonus z rezerwy – dodaje Górski, wskazując, że na Podlasiu pierwsze tegoroczne przyjęcia wniosków ruszą pod koniec kwietnia, w tym wyczekiwany przez przedsiębiorców konkurs na dotacje inwestycyjne dla firm. Wiosenne przyspieszenie zapowiada też Mazowsze, które musi jeszcze zawrzeć umowy na 42,4 proc. z 1,83 mld euro. – Ostatnie miesiące stanęły pod znakiem oceny wniosków. Od maja nasza kontraktacja powinna zdecydowanie przyspieszyć – mówi Mariusz Frankowski, wicedyrektor departamentu w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim.