Sprzedaż detaliczna w lipcu wzrosła o 8,2?proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2010 roku, a miesiąc do miesiąca tylko o 0,7 proc. – wynika z danych GUS.
To wynik gorszy, niż spodziewali się analitycy. Szacowano, że sprzedaż wzrośnie o 10 proc. (w czerwcu dynamika wyniosła 10,9 proc.). Jednocześnie stopa bezrobocia nieznacznie spadła i w lipcu wyniosła 11,7 proc. w stosunku do 11,8 proc. w czerwcu.
Mniejsza chęć do konsumpcji
– Dane okazały się gorsze zarówno od oczekiwań rynku, jak i naszych – podkreśla Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH. Podkreśla, że to m.in. skutek sytuacji na rynku pracy, gdzie nie widać specjalnej poprawy. – Gospodarstwa domowe, w wyniku pogorszenia nastrojów i większych obaw o przyszłą sytuację gospodarczą, miały niższą skłonność do konsumpcji – dodaje Goettig.
– To wynik słabszy niż średnia z ostatnich 12 miesięcy, ale ciągle dobry, jeśli wziąć pod uwagę zawirowania na międzynarodowych rynkach finansowych i spowolnienie gospodarcze w wielu krajach europejskich, gdzie wzrost PKB był niższy w II kwartale 2011 r. – dodaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan.
Z kolei Piotr Rogowiecki, ekspert organizacji Pracodawcy RP, uważa, że mimo gorszych danych sprzedażowych na razie nie można mówić o tragedii.