Kryzys na rynku nieruchomości uderza także w miasta. Niektóre z nich już dziś wiedzą, że do końca roku nie uda się wykonać planu dochodów z tytułu sprzedaży m.in. działek. Najgorzej jest w Lublinie, bo zamiast spodziewanych 80 mln zł wpłynie ok. 25 mln zł.
– By utrzymać równowagę budżetową i zminimalizować skutki ewentualnych ubytków w dochodach, muszą zostać ograniczone wydatki – mówi Karol Kieliszek z kancelarii prezydenta Lublina.
Niewystarczające obniżki?
Samorządom nie udaje się sprzedać nieruchomości najczęściej z braku chętnych.
– Wielu deweloperów w ogóle nie decyduje się obecnie na zakup działek budowlanych – zauważa Jacek Bielecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Jeśli już, to szukają ofert bardzo atrakcyjnych. Przy prognozach spadku popytu na mieszkania dziś wszyscy starają się obniżać koszty przyszłych inwestycji – dodaje.
Taka idea przyświeca np. firmie Dolcan z Mazowsza. – Mamy duży „bank ziemi", więc nie rezygnujemy z zakupów tylko wtedy, gdy cena jest atrakcyjna – mówi Dariusz Brzostek, przedstawiciel dewelopera. Przyznaje, że o takie grunty wcale nie jest łatwo, bo wielu sprzedających jest przekonanych, że może oczekiwać dochodów na poziomie sprzed kryzysu. – Ceny niektórych działek wciąż są bardzo wysokie, zapłata nawet 1/3 żądanych sum byłaby dziś dla deweloperów zbyt dużym ryzykiem – przytakuje Bielecki.