Kończące się dzisiaj posiedzenie RPP wzbudza wiele emocji, nie tylko wśród analityków, którzy próbują przewidzieć, jaką decyzję podejmą władze monetarne. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zasugerował we wtorek, już po rozpoczęciu obrad RPP, że warto by było, aby po obniżce stóp procentowych miesiąc temu do 4,50 proc., RPP zmniejszyła koszt pieniądza o kolejne 0,25 pkt. proc. - Ale jest to oczywiście autonomiczna decyzja Rady - dodał.

Decyzje władz monetarnych, których niezależność zapisana jest w Konstytucji, wielokrotnie komentował wcześniej były minister gospodarki Waldemar Pawlak. Majową podwyżkę stóp procentowych ostro nazwał dramatyczną pomyłką, którą Rada wbiła nóż w plecy procesom rozwojowym polskiej gospodarki. Przed posiedzeniem w październiku po raz kolejny apelował o obniżkę kosztu pieniądza. Rada nie zmieniła wówczas stóp procentowych.

W listopadzie, kiedy zapowiadana obniżka stóp stała się faktem, słowa krytyki popłynęły z kolei z Ministerstwa Finansów. - Zbyt późno i za mało -  tak decyzję o cięciu stóp o 25 pkt. bazowych skomentował wówczas Jacek Rostowski.

Piechociński, który ma zastąpić Pawlaka na stanowisku Ministra Gospodarki na temat polityki pieniężnej nie zdążył się jeszcze wypowiedzieć, ale Kosiniak-Kamysz zapewnił, że nowy szef PSL ma w tej kwestii podobne zdanie, co on. Minister pracy wyjaśnia, że niższe stopy procentowe pobudzą konsumpcję. - A konsumpcja w momentach trudnych jest bardzo ważna, bo nakręca rynek i daje szanse na utrzymanie miejsc pracy - mówi.

Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC ostrzega jednak, że znaczne i szybkie zmniejszanie stóp procentowych niesie za sobą ryzyko mocnego osłabienia złotego, a to oznaczałoby powrót do wyższej inflacji. Jego oczekiwania pokrywają się z tym, czego spodziewa się większość analityków - obniżki stóp procentowych o 25 pkt. baz. i dalszego luzowania polityki pieniężnej, łącznie o 50-75 pkt. bazowych w najbliższych trzech kwartałach.