Ze wstępnych szacunków GUS wynika, że nasza gospodarka przestała spowalniać. PKB w II kwartale urósł o 0,8 proc. rok do roku. W ujęciu kwartalnym wzrósł o 0,4 proc., najmocniej od połowy 2011 r.
Gospodarka łapie oddech
Ekonomiści są zgodni, że polska gospodarka najgorsze ma za sobą. – Spowolnienie wzrostu gospodarczego dobiegło końca i od teraz będziemy stopniowo wzrastać – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. Liczy na to też Ministerstwo Finansów. – Wydaje się, że gospodarka zaczyna wchodzić na ścieżkę wyższego tempa wzrostu – uważa Ludwik Kotecki, główny ekonomista resortu. Halina Dmochowska, wiceprezes GUS, ostrzega jednak, że przyspieszenie nie będzie skokowe. – Należy się liczyć z umiarkowanym tempem wychodzenia z niskiego wzrostu – mówi.
Wychodzenie z dołka będzie jednak mozolne. Według prognoz większości ekonomistów w kolejnych kwartałach wzrost wciąż będzie pełzał poniżej 2 proc., a cały rok zamkniemy wzrostem tylko lekko powyżej 1 proc. wobec 1,9 proc. w 2012 r. Chyba że główne gospodarki strefy euro mocniej odbiją, wtedy jest szansa, że i u nas będzie lepiej. – Nie spodziewałbym się istotnej poprawy ani dla przeciętnego Kowalskiego, ani dla ministra Rostowskiego w tym roku i pierwszej połowie przyszłego roku – mówi Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Co było motorem wzrostu, dowiemy się dopiero pod koniec miesiąca, kiedy GUS poda szczegółowe dane. Ekonomiści są zgodni, że lekkie przyspieszenie to zasługa pozytywnego wkładu eksportu netto. Ale przedstawiciele GUS informują, że wpływ na PKB mogła mieć też lekka poprawa w konsumpcji prywatnej.
Śmiecie podbiły inflację
Do niedawna ekonomiści liczyli na to, że Polaków zachęci do zakupów niska inflacja. Jednak po spadku do rekordowo niskiego poziomu 0,2 proc. w czerwcu, w minionym miesiącu wzrost cen ostro przyspieszył, do 1,1 proc. Tak duży skok to niespodzianka. Ekonomiści spodziewali się średnio, że inflacja wyniosła w lipcu 0,5 proc.