Mogę sobie wyobrazić obniżkę stóp procentowych poniżej zera, aby zapobiec napływowi gorącego kapitału – powiedział we wtorek gubernator Narodowego Banku Czech (CNB) Miroslav Singer. Tego samego dnia Narodowy Bank Węgier (MNB) zasygnalizował, że może jeszcze poluzować politykę pieniężną. Zdaniem ekonomistów może chodzić o obniżkę głównej stopy procentowej, która od lipca ub.r. wynosi 1,35 proc., ale też o szersze zastosowanie niekonwencjonalnych narzędzi.
EBC rozdaje karty
Zbieżność w czasie tych komunikatów nie jest przypadkowa. Banki centralne Węgier i Czech obawiają się, że oczekiwane dalsze łagodzenie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny (ekonomiści spodziewają się, że frankfurcka instytucja już w marcu sprowadzi głębiej poniżej zera stopę depozytową i zwiększy skalę skupu aktywów za wykreowane pieniądze) doprowadzi do umocnienia ich walut względem euro.
Czy podobną presję może odczuwać polska Rada Polityki Pieniężnej? Większość ekonomistów uważa, że to wątpliwe. – NBP ma w tej chwili inne zmartwienia niż banki centralne Czech i Węgier – mówi „Parkietowi" Mikołaj Raczyński, zarządzający funduszami obligacji w Noble Funds TFI. – Tamte banki centralne próbują uniknąć umocnienia walut, a złoty mocno się ostatnio osłabił i istnieje ryzyko, że osłabi się jeszcze bardziej, np. z powodu planów przewalutowania kredytów frankowych. A im słabszy złoty, tym koszty tego programu będą wyższe – tłumaczy.
Od początku roku złoty stracił w stosunku do euro 2,5 proc., a przejściowo – tuż po obniżce ratingu Polski przez agencję Standard & Poor's – tracił nawet 5 proc. Dla porównania, kurs korony w euro utrzymuje się na stałym mniej więcej poziomie (CNB od jesieni 2013 r. prowadzi politykę stabilizowania tego kursu; ostatnio zapowiedział, że będzie ją kontynuował do końca 2017 r., o rok dłużej, niż deklarował wcześniej), a kurs forinta wobec euro wzrósł w tym czasie o około 2 proc.
Stopy obniżył już rząd
Osłabienie złotego i wzrost zmienności jego notowań było głównym powodem zmiany oczekiwań ekonomistów pod adresem RPP w ostatnich miesiącach. Pod koniec ub.r. większość z nich oczekiwała, że w nowym składzie (w styczniu i lutym wygasły kadencje ośmiu spośród dziesięciu członków tego gremium) Rada będzie bardziej skłonna do wspierania polityki gospodarczej rządu łagodniejszą polityką pieniężną. Obniżki stóp wydawały się prawdopodobne już w marcu. Pod wpływem wypowiedzi nowych członków RPP, z których większość jednoznacznie ocenia obecny poziom stóp za właściwy, ekonomiści w większości wycofali się z prognoz cięcia stóp.