Jeszcze w poniedziałek, gdy GUS opublikował bardzo dobre dane dotyczące koniunktury na rynku pracy w marcu, wydawało się, że miniony miesiąc był dla polskiej gospodarki równie udany co obfitujący w pozytywne zaskoczenia luty. Wtorkowa seria odczytów zamazała ten obraz.
Przejściowe spowolnienie
Jak podał GUS, produkcja przemysłowa w marcu wzrosła o 0,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,7 proc. w lutym. To najsłabszy odczyt od listopada 2014 r. Największy pesymista spośród 23 ankietowanych przez „Parkiet" ekonomistów spodziewał się wzrostu produkcji o 1 proc. – Oczywistym czynnikiem odpowiedzialnym za niższy wzrost produkcji niż w lutym był efekt kalendarza: w marcu liczba dni roboczych była taka sama jak przed rokiem, a w lutym o jeden większa – zauważył Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.
Ale nawet po korekcie o czynniki sezonowe wzrost produkcji wyhamował z 3 proc. rok do roku w lutym do 0,8 proc. Częściowo był to skutek wygaśnięcia efektu niskiej bazy odniesienia w górnictwie. W lutym produkcja w tym sektorze wzrosła o 3,9 proc., bo rok wcześniej wskutek strajku w JSW była niska. W marcu, gdy tego efektu zabrakło, produkcja w górnictwie tąpnęła o 16,3 proc. rok do roku.
To jednak wszystkiego nie tłumaczy. Produkcja w przemyśle przetwórczym wzrosła o zaledwie 1,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 8,1 proc. w lutym. Te dane kłócą się z marcowym, zaskakująco wysokim odczytem wskaźnika PMI. – Wyhamowanie produkcji w marcu nie jest spójne z innymi danymi z gospodarki, oceniamy je więc jako zdarzenie jednorazowe, być może związane ze Wielkanocą – powiedziała Urszula Kryńska, ekonomistka Banku Millennium.
Święta niewiele pomogły
Wielkanoc, która w tym roku przypadła wyjątkowo wcześnie, zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów podbiła nieco sprzedaż żywności. Mimo to sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (tzn. skorygowana o wpływ zmian cen) wzrosła w marcu o zaledwie 3 proc. rok do roku, po zwyżce o 6,2 proc. w lutym. Ekonomiści przeciętnie spodziewali się odczytu na poziomie 5,7 proc. Wyhamował przede wszystkim wzrost sprzedaży mebli oraz sprzętu RTV i AGD (z 15,1 do 0,9 proc.) oraz odzieży i obuwia (z 20,6 do 4,2 proc.). A są to kategorie produktów, na które popyt windować powinna dobra koniunktura na rynku pracy.