Rynkowe implikacje tej decyzji tak czy inaczej będą znikome. Takie wnioski płyną z naszej ankiety wśród ekonomistów oraz ich publikowanych w ostatnich dniach analiz.

Spośród ekonomistów z 15 instytucji finansowych, które wzięły udział w naszej ankiecie na przełomie miesiąca lub sformułowały swoje oczekiwania pod adresem Fitcha w niedawnych raportach, żaden nie zakłada, że agencja ta obniży rating Polski z dotychczasowego poziomu (A-, co jest siódmym stopniem na 24-stopniowej skali). Jednocześnie 12 podmiotów oczekuje, że Fitch zmieni perspektywę tej oceny ze stabilnej na negatywną, co byłoby ostrzeżeniem, że prawdopodobieństwo obniżki ratingu w kolejnych latach wzrosło (w maju na taki krok zdecydowała się agencja Moody's, która ocenia wiarygodność kredytową Polski o stopień wyżej niż Fitch). Spośród tych 12 ekonomistów część podkreśla jednak, że obniżka perspektywy ratingu nie jest scenariuszem dużo bardziej prawdopodobnym niż brak jakichkolwiek zmian.

– Od stycznia, gdy Fitch nie zdecydował się na żadne zmiany w ratingu Polski, sytuacja w tych obszarach, które interesują agencje ratingowe, praktycznie się nie zmieniła – tłumaczy Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK, który zakłada, że Fitch nie zmieni nawet perspektywy ratingu. Rząd dąży wprawdzie do obniżenia wieku emerytalnego, co byłoby obciążeniem dla budżetu, ale ostatecznej wersji ustawy wciąż nie ma. Nie ma też konkretnych planów rozwiązania kwestii kredytów frankowych, a o podwyżce kwoty wolnej od podatku rząd w ogóle ostatnio nie mówi.

Reluga przyznaje, że obawy Fitcha mogą ewentualnie budzić nieco gorsze perspektywy polskiej gospodarki, częściowo wskutek Brexitu. BZ WBK obniżył ostatnio prognozy wzrostu PKB Polski o 0,3–0,4 pkt proc., do 3,1 proc. w 2016 r. i 2,9 proc. w 2017 r. Wprawdzie Fitch już w maju, w swoim ostatnim komunikacie poświęconym Polsce prognozował, że w tym roku PKB powiększy się tylko o 3,2 proc., ale w 2017 r. oczekiwał przyspieszenia wzrostu do 3,5 proc.

Ale nawet gdyby Fitch zdecydował się na zmianę perspektywy ratingu Polski, nie spowodowałoby to raczej osłabienia złotego ani wyprzedaży polskich obligacji. „Po szoku wywołanym decyzją S&P w styczniu uczestnicy rynku są mniej wrażliwi na ewentualne zmiany oceny wiarygodności kredytowej Polski" – napisali w czwartkowej analizie ekonomiści PKO BP. GS