– Wpływy podatkowe do budżetu państwa po pół roku są wyższe o 7,4 proc. niż rok wcześniej – pochwalił się w czwartek minister finansów Paweł Szałamacha. – Oznacza to, że zatrzymaliśmy wieloletni „pęd wysychania" dochodów podatkowych – podkreślił.
W sumie deficyt budżetu wyniósł w okresie styczeń–czerwiec 18,7 mld zł, czyli 34 proc. limitu ustalonego na ten rok. Dochody to 151,6 mld zł, czyli 48,3 proc. planu – podał resort finansów. Dochody są o 10,6 proc. większe niż rok wcześniej w tym okresie, przy czym dochody niepodatkowe (w tym ze sprzedaży częstotliwości LTE) wzrosły o 40,8 proc., z PIT – o 8,4 proc. (bo poprawia się sytuacja na rynku pracy), a z VAT – o 7,9 proc. (w samym czerwcu dochody z VAT wzrosły o 15 proc., a w maju o 16,6 proc.).
Skąd ten efekt?
Szałamacha zauważył, że po części odbudowa budżetowych wpływów to efekt lepszej ściągalności podatków. Z jednej strony resort zachowuje się „przyzwoicie" wobec tych firm, które prowadzą normalną działalność. – Dotychczasowe, rygorystyczne, nieracjonalne podejście naszych poprzedników do tego typu firm powodowało zanik bazy podatkowej – zaznaczył Szałamacha. Z drugiej zaś strony fiskus jest bardziej rygorystyczny i nieugięty wobec szarej i czarnej strefy. – Tolerancja wobec tych patologii postępowała bardzo daleko w ostatnich latach. My to odwróciliśmy. Praca wykonana przez służby podległe mojemu ministerstwu przynosi efekty – przekonywał Szałamacha.
Zdaniem ekonomistów działania uszczelniające system podatkowy, które podjął rząd PiS, rzeczywiście przynoszą efekty. Ale nie jest to jedyna przyczyna większych wpływów budżetowych. – Bardzo pomaga struktura wzrostu gospodarczego, który obecnie opiera się przede wszystkim na konsumpcji, która jest najbardziej podatkonośna – podkreśla Mirosław Gronicki, były minister finansów. – Za to kuleje dynamika eksportu, co powoduje, że mniejsze mogą być zwroty podatku VAT – wyjaśnia.
Szałamacha przyznał, że nie wszystko w budżecie idzie tak, jak zakładano. Mniejsze będą wpływy z dywidend o około 1,5 mld zł (rząd rekomenduje pozostawienie w spółkach części dywidendy z przeznaczeniem na inwestycje). Z podatku bankowego może wpłynąć o 2–2,5 mld zł mniej od planu, a podatek handlowy szacowany na 2 mld zł nawet jeszcze nie wszedł w życie.