– W ostatnich latach polska gospodarka rozwijała się na bazie imitacji, a nie innowacji. Zagraniczne firmy wykorzystywały Polskę. Skutkowało to tym, że mieliśmy mało pieniędzy, by inwestować w innowacje. Obecnie 0,8 proc. PKB przeznaczane jest na inwestycje. W Unii Europejskiej jest to ponad 2 proc. Zmiany zaproponowane w „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" sprowadzają się do tego, żeby przeznaczać więcej środków na innowacje – mówił na Forum Ekonomicznym w Krynicy Tadeusz Kościński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, podczas dyskusji o tym, czy nasz kraj może zostać regionalnym centrum FinTechu.
Czy rzeczywiście Polska ma realną szansę stać się czołowym graczem w wymyślaniu i wprowadzaniu w życie najnowocześniejszych technologii dla zaspokajania potrzeb finansowych klientów? Jednym z mierników innowacyjnośći może być stosunek inwestycji funduszy venture capital do PKB. Wskaźnik ten dla Polski wypada jednak niekorzystnie w porównaniu z najlepiej rozwiniętymi krajami na świecie. – Relacja ta w porównaniu z Niemcami jest aż pięciokrotnie niższa. W porównaniu z USA różnica jest aż 55-krotna. Jeżeli porównamy Polskę z Izraelem, różnica ta jest jeszcze większa – mówił Artur Martyniuk, dyrektor w Deloitte. Czy zatem Warszawa może rywalizować z głównymi centrami FinTechu na świecie? – Może to być problemem. Jednak możemy być regionalnym centrum FinTechu, ale Węgrzy wydają w proporcji do PKB więcej na tego typu przedsięwzięcia niż my – mówił Martyniuk.
Z większym optymizmem wypowiadał się z kolei Loukas Notopoulos, prezes zarządu Vivus Finance. – W ostatnich latach Polska zrobiła ogromy skok pod względem rozwoju FinTechu. Pod względem dokonywanych płatności zbliżeniowych Polska znajduje się w pierwszej piątce na całym świecie – zwracał uwagę.