Jednak na tym pozytywnym obrazie pojawiają się pewne rysy. Oba wskaźniki okazały się bowiem nieco słabsze niż w lipcu (wówczas liczba miejsc pracy zwiększyła się o 3,2 proc., a płace – o 4,8 proc.), a także gorsze niż oczekiwania analityków (odpowiednio 3,2 proc. oraz 5 proc.). Co więcej, w porównaniu z lipcem w sierpniu ubyło około tysiąca pracujących, podczas gdy w lipcu z miesiąca na miesiąc przybyło ich 9,3 tys.
Czy lekkie wyhamowanie dynamiki podstawowych wskaźników rynku pracy w sierpniu może okazać się trwałe? Większość ekonomistów powoli skłania się ku odpowiedzi twierdzącej.
– Średnioterminowo na krajowym rynku pracy coraz bardziej widoczne są rosnące napięcia w związku z niedostatkiem podaży pracowników – analizuje Piotr Piękoś z Pekao.
– Co z jednej strony będzie się przekładać na przyspieszenie dynamiki wynagrodzeń, zaś z drugiej strony będzie coraz istotniejszym ograniczeniem dla wzrostu liczby etatów – dodaje.
– Podtrzymujemy ocenę, że dynamika zatrudnienia znajduje się blisko lokalnego maksimum. Oczekujemy, że począwszy od IV kwartału roczne tempo wzrostu zatrudnienia zacznie się stopniowo obniżać, co będzie zgodne z naszym scenariuszem zakładającym osiągnięcie stanu równowagi na polskim rynku pracy w 2017 r. – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.