Opublikowane w piątek dane wskazują, że polskim przedsiębiorcom coraz bardziej dają się we znaki kłopoty z zapełnieniem wakatów. Świadczy o tym w szczególności fakt, że wśród tych 122 tys. wakatów, tylko 24,7 tys. stanowiły miejsca pracy utworzone w II kwartale. Pozostałych blisko 80 tys. było nieobsadzonych dłużej.

Przedsiębiorstwa utworzyły w minionym kwartale 165,1 tys. nowych miejsc pracy, o 3,6 proc. więcej, niż w podobnym okresie poprzedniego roku. – Wzrost liczby wolnych miejsc pracy przy niewielkiej zmianie liczby nowo tworzonych etatów wskazuje na kurczącą się podaż pracowników – ocenił Jakub Gontarek, specjalista ds. rynku pracy w Konfederacji Lewiatan. Jak podkreślił, potwierdzają to najnowsze szacunki Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, wedle których stopa bezrobocia rejestrowanego utrzymała się w sierpniu na lipcowym poziomie 7,1 proc. – Pomimo spadku liczby bezrobotnych, stopa bezrobocia rejestrowanego nie zmieniła się. Przyczyną jest zmniejszenie się liczby osób aktywnych zawodowo – wyjaśnił.

Na piątkowe dane GUS można też jednak patrzyć inaczej. W II kwartale przedsiębiorstwa zlikwidowały 60,9 tys. miejsc pracy, wyraźnie mniej niż przed rokiem. Liczba miejsc pracy zwiększyła się więc netto o 104 tys., w porównaniu z 90 tys. przed rokiem. – Liczba pracujących w I i II kwartale rosła w przyzwoitym tempie. To oznacza, że firmy, choć mają problemy ze znalezieniem pracowników, ostatecznie ich znajdują – powiedział „Parkietowi" Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole w Polsce. To tłumaczy, dlaczego pomimo rekordowo niskiego bezrobocia dynamika płac jest od rekordów daleka.

W II kwartale w urzędach pracy zarejestrowanych było 1,15 mln bezrobotnych. Na każdy wakat przypadało ich więc 9,4. Dla porównania w połowie 2007 r. wskaźnik ten wynosił 8,7 proc. Napięcia na rynku pracy były więc wtedy większe niż dziś. Można jednak oczekiwać, że w najbliższych kwartałach będą one narastały, choćby dzięki rosnącej aktywności w budownictwie.